Jeszcze dwa tygodnie temu sytuacja była jasna. Polska Organizacja Turystyczna miała skorzystać z unijnych pieniędzy zapisanych w jednej z szuflad (tzw. priorytetów) programu operacyjnego "Innowacyjna gospodarka". Do 2013 r. na "promocję turystycznych walorów Polski" miało trafić 30 mln euro z priorytetu 6.3. Z tych pieniędzy chciano rozbudować system informacji turystycznej, sfinansować międzynarodowe kampanie sławiące zakątki Polski oraz opłacić szczegółowe badania i analizy rynków turystycznych.
Minister gospodarki uznał jednak, że należy pieniądze te połączyć z 60 mln euro na promocję naszej gospodarki i eksportu, bo w ten sposób będzie można "jednolicie spojrzeć na promocję polskiej gospodarki".
Budzi to oburzenie w POT. - Nasz przemysł ciężki czy energetykę promuje się zupełnie inaczej niż urokliwe zakątki Dolnego Śląska czy Mazur - mówi "Gazecie" prezes POT Rafał Szmytke. Boi się, że w ten sposób unijne środki dla jego branży przepadną, a instytucja, którą powołano do promocji turystyki, zostanie zmarginalizowana.
- Beneficjentem obu pól pieniędzy ma się stać jeden z departamentów w Ministerstwie Gospodarki. Czyli rozpisywałby przetargi, decydował, na co pieniądze zostaną przeznaczone, raportowałby o stanie wykorzystania środków. POT nie miałaby nic do powiedzenia - wyjaśnia Karina Milan, dyrektor departamentu wdrażania funduszy strukturalnych w POT. - W regionach środki na turystykę są wydzielone. Jeśli na poziomie centralnym wszystko będzie w jednym worku, to trudno będzie spiąć działania promocyjne z regionami - mówi prezes.
- Turystyka to istotna część gospodarki. W PKB ma większy udział niż rolnictwo, większy niż górnictwo i hutnictwo. Pieniądze, które do tej pory były przeznaczane na turystykę, były daleko niewystarczające. Już w 2000 r. eksperci oceniali, że rocznie nie powinno to być mniej niż 60 mln zł. My ostatnio dysponowaliśmy 38 mln zł. Od przyszłego roku mogłoby to być o 20 mln zł więcej - ubolewa Szmytke. Dodaje, że Polsce rośnie nowa turystyczna konkurencja, np. Rumunia.
Forsowana zmiana ma rzekomo wynikać z niechęci, jaką resort gospodarki żywi wobec POT. - Jakiś czas temu próbowano połączyć nas z Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Teraz minister chce chociaż pieniądze połączyć - utyskuje prezes. Przypomina też, że POT odebrano funkcję instytucji wdrażającej przy projektach inwestycyjnych, np. kopalni soli w Wieliczce, Muzeum Bursztynu w Gdańsku czy afrikarium-oceanarium we Wrocławiu. - Najpierw minister zmienił statut POT, byśmy mogli to robić, a potem przekazano nadzorowanie tego priorytetu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - mówi szef POT.
Organizacja ma nadzieję, że Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, do którego należy ostateczna decyzja, nie zgodzi się na połączenie środków na promocję. - To kwestie merytoryczne, o których decyduje resort gospodarki. Nie możemy powiedzieć "nie". Chcemy tylko, by nowy podział zapewniał środki na wszystkie cele zapisane w starym - mówi "Gazecie" Anita Wesołowska zastępca dyrektora Departamentu Zarządzania Programami Konkurencyjności i Innowacyjności w MRR.