Wyniki badań krwi trzech hiszpańskich pilotów dotarły wczoraj do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Nie ma wątpliwości, że załoga samolotu była trzeźwa. Ryszard Rutkowski z PKBWL podkreśla, że badania pilotów były rutynowe. - Procedury są podobne jak podczas wypadków samochodowych - mówi.
Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem. Pilot za nisko podszedł do lądowania i zaczął ścinać kadłubem światła naprowadzające na pas startowy. Maszyna zdołała jednak bezpiecznie wylądować, nikomu nic się nie stało. Samolot ma wgniecioną blachę i potłuczone światła podwozia. Z Pyrzowic odleci za trzy tygodnie dopiero po szczegółowej naprawie.
Z czarnej skrzynki samolotu ściągnięto już wszystkie parametry lotu oraz zapisy rozmów w kabinie. Przesłuchano też pilotów. Twierdzą, że pogoda podczas lądowania była fatalna i w ostatniej chwili zauważyli światła podejścia.
Dochodzenie wykazało, że żadnego błędu nie popełnili kontrolerzy lotów w Pyrzowicach. Również urządzenia znajdujące się na lotnisku działały prawidłowo.