- Pomysł się narodził spontanicznie, w związku z wynikiem wyborów tydzień temu - mówi pomysłodawca. Dodaje, że wraz ze znajomymi po prostu chcieli miło spędzić czas i uczcić to wydarzenie.
Informacja początkowo wysłana do znajomych Michała, została rozesłana dalej. Na moście zebrało się więc mnóstwo osób. - Wiele z nich widzę pierwszy raz w życiu - przyznaje Michał i dodaje, że zapewne zebrali się znajomi znajomych. O akcji pisała też sobotnia "Gazeta Stołeczna", więc chętnych na topienie kaczek zapewne przybyło po tym artykule .
Michał Matyjek porównuje topienie kaczek do topienia Marzanny i symbolicznego pożegnania zimy. - Kaczuszki odpłynęły i mam nadzieję, że już nie wrócą - mówi uśmiechnięty pomysłodawca akcji.