Beniamin Dragon ma 18 lat, mieszka na co dzień w niemieckim Mannheim, gdzie pracują jego rodzice - opolanie. Normalne dla wielu tysięcy mieszkańców województwa.
Jeździć samochodem potrafi - tak uznał opolski egzaminator. Prawa jazdy jednak nie dostanie - tak uznali w Wydziale Komunikacji Urzędu Miasta Opola.
Dlaczego? - Nasz urząd nie jest organem właściwym do wydania tego dokumentu. Bo Beniamin zameldowany jest w niemieckim Mannheim. A więc tam jest urząd właściwy do wydania dokumentu - odpowiada Gerard Żakowski, naczelnik ratuszowego wydziału komunikacji. Dodaje, że gdyby Beniamin legitymował się kartą pobytu w Polsce, nie byłoby problemu z wydaniem prawa jazdy.
Ale Beniamin karty nie ma, bo nikt go wcześniej o potrzebie jej zdobycia nie poinformował. Jak każdy przyszły kierowca drogę po prawko rozpoczął od kursu. Później poszedł na egzamin. - O żadnej karcie pobytu nie było mowy ani na kursie, ani w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego podczas składania dokumentów - mówi Władysław Komarnicki, pełnomocnik prawny Dragona. - Trzeba było tylko płacić i jeździć - dodaje.
Problemy zaczęły się, kiedy świeżo upieczony kierowca zgłosił się po odbiór dokumentu do opolskiego wydziału komunikacji. Naczelnik Żakowski dziwi się zresztą, jakim cudem Beniamin, czyli mieszkaniec Niemiec, został w ogóle dopuszczony do egzaminu w Polsce.
Jak dowiedzieliśmy się od Elżbiety Wójcik z Wydziału Realizacji i Nadzoru Egzaminów Państwowych w Warszawie, zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym mieszkaniec obcego kraju musi posiadać kartę pobytu, jeśli podchodzi do egzaminu na prawo jazdy.
W opolskim WORD-zie tymczasem przyznają, że Dragon egzamin zdał. - Ale nie chce mi się wierzyć, że udałoby mu się podejść do egzaminu bez tej karty - powiedział wicedyrektor Włodzimierz Twardoń.
Tymczasem Urząd Wojewódzki wyjaśnia, że Beniamin nawet gdyby ubiegał się o kartę pobytu z powodu uczęszczania na kurs z prawa jazdy w Opolu i tak by jej nie dostał. - Prawo tego nie przewiduje. Musiałby być studentem albo tutaj pracować oraz legitymować się szeregiem innych dokumentów - wylicza Bożena Kalecińska, kierowniczka Wydziału Cudzoziemców w UW.
- To jakaś paranoja. Obywatel UE w kraju należącym do UE nie może zdać egzaminu bez jakiejś tam karty, której i tak by łatwo nie wydano? Jednocześnie szkoły nauki jazdy i WORD jej nie wymagają, tylko kasują klienta i już - denerwuje się Komarnicki.
Sprawdziliśmy, jak to jest w innych województwach graniczących z państwami UE. Okazało się, że szkolenie i egzaminowanie na prawo jazdy Niemców to chleb powszedni.
- Zapraszamy najlepiej w piątek, bo w weekendy zaczynają się zajęcia teoretyczne. Pomożemy w załatwieniu karty pobytu. U nas szkoli się i podchodzi do egzaminów mnóstwo obywateli Niemiec - słyszymy w pierwszej z brzegu szczecińskiej szkole nauki jazdy.
Podobnie jest w województwie dolnośląskim. Tamtejsze szkoły są oblegane przez Niemców i dobrze zorientowane w sytuacji. Urzędy wojewódzkie z kolei bez problemu wydają karty pobytu na podstawie uczęszczania na kurs prawa jazdy.
Szkoła nauki jazdy, w której uczył się Beniamin, nie wiedziała, że kartę pobytu trzeba klientowi załatwić. - Prawo zmienia się z dnia na dzień. To wina urzędów, każdy interpretuje to inaczej - tłumaczy właściciel szkoły Andrzej Ledwig.
Prawnik Beniamina mówi, że skoro rodzice chłopaka są Polakami, to on wystąpi o nadanie ich synowie obywatelstwa. - Odbierze prawo jazdy jako Polak. Tylko w Polsce mogło się to zdarzyć. A właściwie w Opolu - kwituje zdenerwowany Komarnicki.