Potwierdziły się wczorajsze informacje "Gazety": TP EmiTel, spółka zależna od TP SA, ma zapłacić aż 19 mln zł kary za nadużywanie dominującej pozycji rynkowej poprzez stosowanie dyskryminujących stawek opłat za swoje usługi.
Zdaniem UOKiK przez ponad dziesięć lat TP EmiTel pobierał od TVP i Polskiego Radia - bez racjonalnego uzasadnienia - wyższe opłaty za nadawanie sygnału radiowo-telewizyjnego, niż w przypadku prywatnych stacji telewizyjnych i radiowych. Za porównywalną usługę TP EmiTel brał nawet 35 proc. więcej. Jak szacuje UOKiK, dawało mu to dodatkowe zyski rzędu dziesiątków milionów złotych rocznie.
Publiczni nadawcy nie mieli wyjścia, musieli korzystać z usług EmiTela. Bo ta spółka bezwzględnie dominuje na specyficznym rynku transmisji sygnału radiowo-telewizyjnego - należy do niej 459 z 527 stacji nadających sygnał telewizyjny oraz ponad połowa z 811 stacji emitujących sygnał radiowy (w tym prawie wszystkie nadajniki dużej mocy).
UOKiK podkreśla, że TP EmiTelowi należała się tak surowa kara, bo wszystko wskazuje na to, że spółka działała umyślnie.
Mechanizm był bardzo prosty: oferując nowym uczestnikom rynku (takim jak TVN, Polsat, które w połowie lat 90. dopiero zaczynały ofensywę) atrakcyjne stawki za swoje usługi, EmiTel zniechęcał prywatnych nadawców do budowania własnej infrastruktury.
I cel w zasadzie udało mu się osiągnąć: jego najbliższy konkurent, spółka RS TV (należąca do grupy Polsatu), ma raptem 8-procentowy udział w rynku.
EmiTel mógł sobie pozwolić na oferowanie atrakcyjnych stawek nadawcom prywatnym, bo przychody, jakie ciągnął z obsługi TVP i PR - pozwalały mu na rozwój i gwarancję zyskownej działalności. Zdaniem urzędu antymonopolowego spółka nie mogła nie wiedzieć, że takie działanie narusza przepisy prawa konkurencji. Co gorsza, zdaniem urzędu takie ograniczenie konkurencji mogło utrudnić nadawcom publicznym (TVP i Polskiemu Radiu) uczciwą rywalizację rynkową ze stacjami prywatnymi.
Potężna kara UOKiK najwyraźniej zaskoczyła spółkę. Przedstawiciele TP EmiTel nie chcieli w piątek komentować decyzji UOKiK. - Dziś nie mamy nic do powiedzenia. Przygotowujemy obszerną odpowiedź, którą przedstawimy w poniedziałek - powiedziała nam Agnieszka Różanowska, rzecznik prasowy spółki.
Czy decyzją urzędu antymonopolowego mogą być usatysfakcjonowani nadawcy publiczni? Zdaniem Jana Dworaka, byłego prezesa TVP, zdecydowanie tak. - Bardzo mnie cieszy decyzja UOKiK - powiedział "Gazecie". - Wielokrotnie próbowaliśmy renegocjować umowę z TP EmiTelem i wielokrotnie słyszeliśmy, że stosowane wobec nas stawki są uzasadnione ich kosztami, ale nigdy nie pokazali nam swoich dokumentów, zasłaniając się tajemnicą handlową. Dlatego gdy wraz z Polskim Radiem powoływaliśmy Związek Pracodawców Mediów Publicznych, załatwienie sprawy z TP Emitelem było jednym z jego pierwszych i najważniejszych zadań - mówi były szef telewizji publicznej.
Praktyki EmiTela sięgają 1994 r. Dlaczego zarządy nadawców publicznych tak późno zdecydowały się interweniować? - Nie wiem, dlaczego poprzednie zarządy nie potrafiły rozwiązać tego problemu, bo koszty emisji sygnału należały do grupy najbardziej wysokich kosztów rodzajowych w bilansie spółki. Może być wiele odpowiedzi na to pytanie: być może próbowały, ale nie odniosły sukcesu, być może nie próbowały z uwagi na to, że były ważniejsze sprawy do załatwienia. A być może istniały jakieś "inne okoliczności", które pozwalały im patrzeć na umowę mniej krytycznym okiem? Nie wiem - mówi nam Dworak.