Po sobotniej porażce 0:3 z Rangersami Artur Boruc odrzucił rękę podaną przez rywali: Barry'ego Fergusona, Davida Weira i Lee McCullocha. Zdobywca dwóch goli Nacho Novo powiedział, że Polak okazał brak szacunku dla futbolu. Wczoraj Boruca krytykowali nieliczni fani Celticu. - Większości kibiców zachowanie Artura podoba się. Ale nie tylko dlatego jest kochany. To wybitny bramkarz. I to jest najważniejsze - gdyby był słaby, jego inne wyczyny nie byłyby tak nagłaśniane - mówi dziennikarz "The Herald" Mark Wilson.
Nienawiści katolickich kibiców Celticu i protestanckich Rangersów nie da się porównać z żadnymi innymi konfliktami w piłkarskiej Europie. A Boruc wywołuje skandal w każdych derbach Glasgow. W zeszłym roku pouczyła go nawet policja, bo prowokował kibiców Rangers do wbiegnięcia na boisko. Nic to nie dało, bo przy następnej okazji podbiegł pod sektor fanów Rangers, wymachując flagą. Innym razem ich błogosławił. - Jego zachowanie jest niebezpieczne? Celtic nie ma z tym żadnego problemu. Gdyby faktycznie tak było, ktoś by się tym zainteresował - twierdzi Wilson.
- Na pewno Boruc nie zostanie ukarany ani przez federację ani przez klub. Zresztą w Szkocji mówi się o tym coraz mniej. Od poniedziałku najważniejszy jest środowy mecz z Benficą. Może Polak znów zostanie bohaterem Ligi Mistrzów? Wtedy nikt nie będzie pamiętał Boruca z derbów Glasgow - kończy szkocki dziennikarz.
Artur Boruc: - A mam taki obowiązek? Nie. Nie muszę nikogo kochać. Nie lubię tego klubu, tych zawodników. Koniec, kropka. Piłkarze Rangers świrowali przez całe spotkanie, prowokowali, obrażali, dogadywali, polowali na kości. A potem nagle zapałali do mnie miłością, przyszła im ochota na pojednawcze gesty. Niech nie będą śmieszni. Sezon w Szkocji trwa, jesteśmy wrogami, walczymy o mistrzostwo kraju i nie ma mowy o jakiejkolwiek sympatii. Gdybyśmy spotkali się prywatnie, gdzieś na mieście i normalnie pogadali, to na pożegnanie na pewno podałbym rękę.
- Mam to w d.... Dokładnie tak proszę napisać. Zrobiłem w sobotę to, co czułem. Wolno mi? Wolno. Jestem panem swojego losu? Jestem. Po meczu wkurzony byłem potwornie. Nie dość, że Rangersi zachowywali się nie w porządku, to jeszcze dostaliśmy 3:0. Czułem się fatalnie, emocje były ogromne. Nie będę jednak tłumaczył się emocjami, bo w ogóle nie żałuję tego, co zrobiłem. Ci goście z Rangersów też powinni szczerze przyznać, że mnie nie lubią - bo tak jest, a nie silić się na jakieś mało znaczące gesty.
- Bez przesady. Oni lubią robić afery z niczego. W sobotę też się przeżegnałem, też na oczach kibiców i co? Nikt afery nie robi, bo wygrali. Tamte derby przegrali, więc nie dość, że rozdmuchali całą sprawę, to jeszcze zgłosili to policji. Dobrze, że teraz nie zadzwonili na posterunek. Poza tym w Glasgow nudzi mi się niesamowicie, może stąd to wszystko?
- Ciężko zapomnieć taką porażkę. Ale jesteśmy już w Lizbonie, w środę gramy z Benficą w Lidze Mistrzów. To moja trzecia wizyta w Lizbonie, nigdy tu nie wygrałem. Ostatnio kadra zremisowała na Stadionie Światła, ale w środę chcemy wygrać. Jesteśmy bardzo zmotywowani, także po tej ligowej porażce z Rangersami.
Czytaj też Artur Boruc - co derby to skandal