Odpieczętowali urnę przed zamknięciem lokalu

W lokalu wyborczym znajdującym się w Klubie Feniks na ul. Dambonia w Opolu panie z komisji wyborczej zerwały plomby z urny.

Tłumaczyły, że trzeba było ugnieść karty do głosowania wewnątrz ze względu na niewielkie rozmiary urny, do której karty do głosowania już się nie mieściły - napisał jeden z internautów na forum gazeta.pl.

Sprawdziliśmy; rzeczywiście plomby zostały zerwane, a głosy w urnie upychane kilkakrotnie w trakcie dnia. Mateusz Czuczwara, przewodniczący komisji wyborczej w tym lokalu wyjaśnia, że innego wyjścia nie było. - Już przed południem zapełniła się pierwsza urna do głosowania. Poprosiliśmy więc urząd miasta o drugą, ale więcej już nie było, dlatego zerwaliśmy pieczęcie i upchaliśmy karty, by zrobić miejsce następnym. Musieliśmy tak zrobić kilkakrotnie, bo głosów przybywało, bo np., o 16. 30 głosowało 50 proc. uprawnionych z naszego obwodu. Jednak zaręczam, że nie naruszyliśmy żadnych zasad i wszystko odbywa się zgodnie z prawem - zapewniał przewodniczący. Miłosz Wilkanowicz, ekspert z zespołu prawnego Krajowego Biura Wyborczego ocenia: - Przepisy ordynacji wyborczej mówią, że urna powinna być opieczętowana przez cały czas trwania głosowania, a plomby mogą zostać zerwane dopiero po zamknięciu lokalu wyborczego. Jeśli więc glosy się nie mieściły komisja powinna sprowadzić kolejną urnę. Jeśli jednak nie było takiej możliwości i głosy trzeba było ugnieść, to komisja powinna sporządzić z tej czynności protokół, a potem znowu zakleić urnę żbik