Zwycięskiego gola dla lidera strzelił w Regginie Adriano - żywy symbol przemian w mediolańskim klubie. Kiedyś Inter chętnie wydawał mnóstwo pieniędzy na piłkarzy, a później łatwo się ich pozbywał. W tamtych czasach Brazylijczyk w drużynie by nie przetrwał, bo wielokrotnie bywał niesubordynowany i zachowywał się nieprofesjonalnie, spóźniając na treningi, balując w dyskotekach etc.
Teraz prezes Massimo Moratti piłkarza wspierał, zapraszał do domu, by porozmawiać o jego kłopotach. Gorzej układają się jednak stosunki między Adriano a trenerem Roberto Mancinim. Szkoleniowiec mediolańczyków nie zgłosił Brazylijczyka do Ligi Mistrzów, a ten w sobotę nie uścisnął mu dłoni, gdy schodził boiska, ustępując miejsca Javierowi Zanettiemu.
Jeśli Adriano wróci do dawnej formy, to Inter będzie miał chyba najpotężniejszy atak w europejskiej piłce, bo przecież o miejsce w drużynie rywalizują z nim Zlatan Ibrahimović (absolutna megagwiazda Serie A), Hernan Crespo, Julio Cruz i David Suazo. To potencjał tak imponujący jak forma nerazzurich, którzy - choć triumf nad Regginą nie przyszedł im łatwo - zaczynają powtarzać scenariusz z poprzedniego sezonu.
Szybko uciekli reszcie stawki, a z innymi potęgami nie tyle wygrywają, ile je deklasują (Romę rozbili na wyjeździe 4:1). A przecież grali bez bardzo ważnych piłkarzy - Patrick Vieira dopiero wrócił po kontuzji, a Marco Materazzi leczy się od kilku tygodni.