Mistrzowski blamaż Stuttgartu

Dzięki hat trickowi Ivicy Olicia HSV rozgromił u siebie VfB Stuttgart 4:1, który spadł na 13. pozycję. To najgorszy od 41 lat start sezonu dla drużyny broniącej tytułu!

10. kolejka Bundesligi - wyniki, tabela, składy, strzelcy

"Mistrzowski blamaż" - pisze "Sueddeutsche Zeiting". "Bild am Sonntag" twierdzi, że piłkarze Stuttgartu kompromitują tytuł mistrza Niemiec. Gorzej wystartował w obronie mistrzostwa Niemiec tylko TSV 1860 Monachium w sezonie 1966-67. - Może powinniśmy zastanowić się nad formalnym odebraniem VfB prawa do używania tytułu? - pyta żartem "BamS".

Ale trenerowi Arminowi Vehowi nie jest do śmiechu. W sobotę na Nordbank Arena gospodarze prowadzili po 34 minutach 3:0. Wszystkie bramki zdobył chorwacki napastnik Ivica Olić, który tym samym przeszedł do historii - to pierwszy hat trick w 44-letniej historii nieprzerwanych występów HSV w Bundeslidze. To historyczny sezon dla klubu z Hamburga. W poprzedniej kolejce Rafael van der Vaart wyrównał rekord Uwe Seelera z sezonu 1967-68, zdobywając siódmego gola w siódmym meczu z rzędu. A jeszcze Joris Mathijsen strzelił w sobotę dla HSV gola nr 2500 w Bundeslidze.

- Przechodzimy kryzys, z którym nie umiemy sobie poradzić. Sytuacja jest bardzo poważna. Najgorsze, że w moich zawodnikach trudno doszukać się energii do odbicia się od dna - twierdził trener Veh. Dzieje się tak, bo kilku zawodników zbyt szybko stało się gwiazdami. Zwłaszcza ci, którzy na fali mistrzowskiego tytułu trafili do reprezentacji Niemiec, jak Mario Gomez czy Roberto Hilbert, którzy zdaniem trenera nie mają w sobie za grosz samokrytyki.

Media nie mają jednak wątpliwości, że winę za ten stan ponosi i Veh, który przeprowadził nietrafione transfery - np. najdroższy nabytek w historii VfB Rumun Ciprian Marica (8 mln euro) nie zdobył jeszcze gola. Yildiray Bastürk, który miał być gwiazdą środka pola, ciągle leczy kontuzje, a Raphael Schäfer - następca w bramce Timo Hildebranda - gra bardzo niepewnie. Ktoś też dopuścił do tego, że brazylijski napastnik Ewerthon gra z pięciokilową nadwagą.

- Piłkarze Stuttgartu nigdy nie wyjdą z kryzysu, jeśli nadal będą starać się na siłę grać pięknie. W ich grze jest za dużo elegancji. A tu trzeba prostoty, powrotu do podstaw. Po prostu znów muszą zacząć biegać, walczyć, szarpać, gryźć, a nie czekać na kolejne piękne podanie, które otworzy drogę do bramki - napisał w felietonie w Sport1.de były mistrz Europy i Niemiec Tony Schumacher.

Bayern Monachium szczęśliwie wygrał na wyjeździe z VfL Bochum 2:1. Marcin Mięciel, który zdobywał gole w obu poprzednich kolejkach, marzył, że dzięki temu zagra przeciwko Bawarczykom od pierwszych minut. Mówił, że właśnie z powodu takich spotkań zdecydował się na powrót do Bundesligi. Trener Marcel Koller ustawił jednak zespół defensywnie z jednym napastnikiem i wpuścił Polaka na boisko dopiero w końcówce. Taka taktyka się opłaciła. Gospodarze objęli prowadzenie już w 10. min. Michaela Rensinga zastępującego w bramce Olivera Kahna, który przechodzi rehabilitację po operacji łokcia, pokonał Dennis Grote. Jednak jeszcze przed przerwą wyrównał Franck Ribery, który popisał się efektowną sztuczką, kierując piłkę do siatki piętą. A w 76. min "Kaiser Franck" wystawił piłkę Bastianowi Schweinsteigerowi, który zdobył zwycięską bramkę. - Francuz znów był najlepszy na boisku. Każdego dnia dziękuję Bogu, że jest z nami - stwierdził po meczu menedżer Bawarczyków Uli Hoeness.