"Lepiej przegrać dziś, niż z Belgią"

- Z tej porażki można wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość. Belgów nie będzie już można zlekceważyć - mówił Sport.pl po meczu z Węgrami Mariusz Lewandowski. - Chcieliśmy, ale nie udawało się, bo nie rozumieliśmy się dobrze - stwierdził Marcin Wasilewski. - To tylko sparing, nie ma co płakać. Lepiej przegrać dziś, niż z Belgią - uspokajał Artur Boruc

Mariusz Lewandowski, kapitan reprezentacji w meczu z Węgrami: To był mecz do pierwszej bramki, pierwszej straty. Z tej porażki można wyciągnąć wiele wniosków na przyszłość. Za miesiąć musimy pokonać Belgów. Ich już nie będzie można zlekceważyć, wyjść bez koncentracji czy z zachłyśnięciem poprzednimi wygranymi. Tym razem szanse pokazania się mieli inni. Porażka oznacza sporo wniosków. Nie odróżniam meczów towarzyskich czy o punkty, ale dziś było mimo wszystko widać różnicę. Na zgrupowaniu byłem pod wrażeniem gry i umiejętności Konrada Gołosia.

Michał Żewłakow, obrońca, nie grał z Węgrami: Nie było fajerwerków i akcji, które porwałyby kibiców. Ranga meczu na pewno wpłynęła na kolegów, nie było takiej "sprężarki". Było im trudniej, bo się nie znają z boiska, nie grają ze sobą, nie trenowali na zgrupowaniach. Wolałbym grać, ale tak ustaliliśmy z trenerem że ja, Jacek Krzynówek i Wojtek Łobodziński pójdziemy na trybuny, a szansę dostaną inni. Teraz Belgia, dla mnie bardzo prestiżowy mecz, bo przez kilka lat grałem w Anderlechcie. Słyszałem o propozycji Serbów, ale nie sądzę by milion euro, który Belgowie rzekomo mają dostać od serbskich graczy za remis z nami ich specjalnie wzmocnił. Umiejętności nie przybędzie. Będą bardziej zmotywowani, agresywniejsi i zdeterminowani. Ale my jesteśmy mocni jako zespół i będziemy musieli zmierzyć się i z nimi, i z milionem euro.

Marcin Wasilewski, obrońca: Skład był bardzo eksperymentalny, każdy więc chciał pokazać się trenerowi i nie za bardzo to wychodziło. Chcieliśmy, ale się nie udawało, bo mało się rozumieliśmy. Ciężko mi bardzo. Nie dość, że porażka, to jeszcze we czwartek jadę na pogrzeb ojca...

Dariusz Dudka: Najpierw było nieźle, utrzymywaliśmy się przy piłce, Ale ogólnie za mało stworzyliśmy okazji nie tylko, by wygrać, ale i strzelić gola. Nie przeszkadza mi to, że raz gram w pomocy, raz na środku obrony. Znaczy, że jestem wszechstronny, a trener mi ufa.

Artur Boruc, bramkarz, nie grał z Węgrami: Nie ma co płakać, bo to tylko sparing. Lepiej przegrać dziś niż w listopadzie z Belgią. A Serbowie niech sobie motywują Belgów, niech dają im milion euro. Mam to, szczerze mówiąc, w nosie. Bo to my będziemy bardziej zmotywowani, spragnieni zwycięstwa. Awans do finałów Euro mobilizuje bardziej niż jakiekolwiek pieniądze.

Mariusz Jop, obrońca: Karnego nie było. Najpierw trafiłem w piłkę, potem był kontakt nogi z głową Węgra. Szkoda, że piłka poleciała tak, jakby kopnął ją rywal. Sędzia mógł tego nie widzieć, ale boczny powinien podnieść chorągiewkę. Dziś nie było w naszej grze jakości jak w meczach eliminacyjnych. Każdy się starał, ale to było za mało. To spotkanie dało odpowiedź, kto może być brany w meczach o stawkę. Brakowało nam skuteczności.

Paweł Brożek, napastnik: Stać mnie na więcej. Cieszy mnie tylko jedno, że po dłuższej przerwie wróciłem do reprezentacji, bo już się za nią stęskniłem. Kadra gra innym systemem niż klub, w trzy dni ciężko się przestawić na grę jednym wysuniętym napastnikiem, który żyje z podań pomocników. Dziś nie miałem ich za wiele.