- Jeszcze przed meczem zniszczeniu uległ nasz wóz transmisyjny, a po rozpoczęciu zawodów w sektorze zajmowanym przez kibiców z Leszna spalono kable i zniszczono jedną kamerę - relacjonuje Paweł Wójcik, który komentował zawody dla Polsatu Sport. Leszczynianie tłumaczyli się, że zdenerwował ich stronniczy komentarz oraz obwinianie ich o wszczęcie zamieszek w trakcie meczu.
"Nikt nie pisze, co Leszno wyprawiało 45 minut przed meczem" - pisze jeden z toruńskich kibiców na forum Gazeta.pl. "Gdy ochrona poprosiła, żeby dyrygujący dopingiem zszedł z wieżyczki Polsatu, zaczęli rozwalać płot i demontować rzeczone rusztowanie Polsatu. Z trzymetrowymi rurami rzucili się na ochronę" - pisze internauta.
- Nie mam najmniejszego zamiaru wdawać się w polemikę z pseudokibicami. Doskonale wiedzieliśmy, że na tor wtargnęli przedstawiciele obu drużyn, co zresztą zostało podkreślone w transmisji - mówi Wójcik. - Fakty mówią za siebie. Prawdziwi kibice na pewno ocenią, jaka jest prawda - dodaje.
Najgorsze zdarzyło się jednak po meczu. - Odebraliśmy bardzo dużą liczbę sms-ów, w których nam grożono - mówi Wójcik. Sprawa pogróżek została przekazana policji.