- To była akcja z zaskoczenia - opowiada burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski, który towarzyszył ekmisji. - Przejęliśmy lokal o siódmej rano.
Śródmiejski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami powierzył eksmisję komornikowi z Pułtuska. O siódmej rano drzwi prowadzące na zaplecze lokalu zostały wyłamane. W środku nie było ani sławnego restauratora, ani nikogo z obsługi. Do południa wymieniano zamki w licznych pomieszczeniach.
Jak wylicza ZGN, zadłużenie restauracji sięgnęło bliko 21 mln zł. Miasto nie dostawało czynszu za lokal przez kilkanaście lat. I ma nikłe szanse na odzyskanie pieniędzy, bo dłużnik formalnie nic nie posiada. Nawet meble i wyposażenie restauracji na Starówce są tylko wypożyczone.