- Przepraszam - mówił w blasku fleszy fotoreporterów do telefonu komórkowego po przebiegnięciu 42 km i 195 m Gebrselassie. Genialny biegacz z Etiopii, który jeszcze do niedawna specjalizował się w średnich dystansach, rozmawiał ze swoim przyjacielem Kenijczykiem Paulem Tergatem.
- To był jego rekord. Musiałem go przeprosić - tłumaczył później Gebrselassie. Tergat ustanowił poprzedni rekord w maratonie (2:04.55) dokładnie cztery lata temu także w Berlinie. Gebrselassie poprawił go wczoraj o 29 sekund. Przyjaźń Tergata z Gebreselassie zaczęła się od... dramatycznych porażek tego pierwszego. Na igrzyskach olimpijskich w 1996 i 2000 r. Kenijczyk przegrywał bowiem z Gebrselassie złoto na 10 km na ostatnich prostych. Potem Tergat przeszedł do maratonu, ustanowił rekord świata i przez kilka lat był królem tej konkurencji. Aż do niedzieli, gdy Etiopczyk pozbawił go najcenniejszego wyniku.
- Nic nie szkodzi. Nasza rywalizacja w biegu na 10 km, a potem w maratonie przerodziła się z czasem w serdeczną przyjaźń. Dlatego cieszę się dziś szczęściem Haile - mówił agencji Reuters Tergat, który o poprawieniu rekordu dowiedział się w swoim domu, w Kenii. -
Pobiłem rekord, bo miałem idealne warunki pogodowe. Było więcej słońca i mniej wiatru niż w 2003 r., gdy wygrywał Paul - podkreślał Etiopczyk, którego na trasie oklaskiwało prawie milion mieszkańców Berlina.
Rekord świata Gebrselassie nie jest zaskoczeniem. 34-letni Etiopczyk to żywa legenda w biegach na średnich i długich dystansach. Jest m.in. czterokrotnym mistrzem świata i dwukrotnym mistrzem olimpijskim na 10 km. W 2004 r. porzucił bieżnię i zaczął się ścigać w biegach ulicznych. Maratony wygrywał już m.in. w Amsterdamie (2005), Fukuoce (2006), a także w zeszłym roku w Berlinie. Ustanawiał rekordy także na mniej typowych dystansach, np. na 25 km (1:11.37), choć ten wynik nie został uznany przez IAAF, bo po jego uzyskaniu nie było kontroli antydopingowej.
W zeszłym roku Gebrselassie zajął dziewiąte miejsce w maratonie londyńskim (z czasem 2:09.05).
- To najgorszy bieg w mojej karierze - powiedział wówczas Etiopczyk, który zawsze był bardzo ambitny i surowy wobec siebie. Wielu fachowców oraz fanów i tak uważało Gebrselassie za największego biegacza wszech czasów. Teraz także on, wreszcie, zdobył się na kilka ciepłych słów o sobie.
- Ten rekord jest chyba więcej wart niż te wszystkie medale na 10 km - stwierdził teraz. - Rekord świata w maratonie! To coś naprawdę wyjątkowego. Paul, przepraszam cię jeszcze raz. Przyjedź do Berlina za rok i spróbuj mi go odebrać!
Bardzo dobre siódme miejsce w maratonie berlińskim zajął Polak Arkadiusz Sowa, który uzyskał czas 2:12.00.
350
tysięcy euro zarobił w Berlinie. 250 tys. euro dostał za sam start plus 50 tys. euro premii za zwycięstwo i drugie tyle za rekord świata