To ciąg dalszy burzy w zespole mistrza Polski, która wybuchła w ostatniej kolejce. Michniewicz pokazał po wygranej 2:1 z ŁKS gest Kozakiewicza w stronę trybun. Potem w wywiadzie dla Sport.pl otwarcie krytykował prezesa klubu, m.in. za to, że miesza się do spraw szkoleniowych i próbował go przekonać do transferu Tomasza Frankowskiego, zdaniem Michniewicza - zupełnie niepotrzebnego.
Następnego dnia Michniewicz wydał oświadczenie, w którym za wszystko przeprosił. Teraz głos zabrał prezes Pietryszyn - też łagodzi nastroje.
- Bardzo szanuje Michniewicza jako trenera i lubię jako człowieka. On ma tylko jedną wadę: za bardzo kocha media. Życzyłbym sobie, żeby wyłączył telefon i rozmawiał z dziennikarzami tylko podczas konferencji. Jeśli takie niefortunne wypowiedzi będą się zdarzać, to pokażę mu żółtą kartkę - dodał prezes mistrzów Polski, który zaprzecza jednocześnie, jakoby zastanawiał się nad zmianą szkoleniowca. - Prędzej zwolnię jedenastu piłkarzy niż trenera, bo to naprawdę dobry szkoleniowiec. Mogę się założyć o butelkę dobrej whisky, że kiedyś poprowadzi reprezentację.
Pietryszyn dodał jednocześnie, że niewielu trenerów w Orange Ekstraklasie ma taką swobodę i niezależność jak trener Zagłębia. - On ma pełną autonomię przy podejmowaniu decyzji. Jeśli uzna, że powinniśmy grać bez bramkarza, to tak zagramy. Ale skoro niezależność pełna - to i odpowiedzialność też.
Więcej o sprawie Michniewicza na blogu "Trzecia część meczu"