"GW" drukuje oryginały dokumentów ws. Katynia

Tydzień temu publicysta Aleksander Sabow w rządowej "Rossijskiej Gaziecie" napisał, że w sprawie Katynia "nie wszystko jest tak oczywiste, jak przedstawiają to Polacy". Przekonywał, że nie odnaleziono ani nie opublikowano oryginałów dokumentów w tej sprawie, a znane kserokopie można podważyć. Oto oryginały

Duży Format" jako pierwszy w Polsce drukuje kolorowe zdjęcia oryginałów dwóch kluczowych dokumentów zbrodni katyńskiej. To notatka szefa NKWD Ławrentija Berii z początku marca 1940 roku ze szczegółowym raportem o liczbie, stopniach wojskowych i innych danych o aresztowanych przez NKWD po 17 września 1939 roku polskich oficerów. Notatka dla Biura Politycznego kończy się rekomendacją, by polskich jeńców rozstrzelać bez sądu, bo są "elementem wrogim wobec ZSRR i nie rokują żadnych szans na poprawę".

Drugi dokument, noszący datę 5 marca, to odpowiedź Stalina w imieniu Biura Politycznego polecająca Berii zrealizować plan, o którym wcześniej pisał.

Fiolet sekretarza

Oba dokumenty są znane w Polsce od 1992 roku, gdy ówczesny prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazał nam tzw. archiwum katyńskie. Wcześniej ostatni prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow po raz pierwszy przyznał 13 kwietnia 1990 roku, że Katyń był zbrodnią radziecką, a nie niemiecką. Gorbaczow przekazał Polsce pierwsze listy katyńskie, ale bez dokumentów Biura Politycznego o Katyniu, choć dziś wiadomo, że je wówczas znał.

Dokumenty przekazane przez Jelcyna były czarno-białymi kserokopiami oryginałów uwierzytelnionymi przez Rudolfa Pichoję, ówczesnego szefa Archiwów Rosyjskich. Ich kopie są od kilkunastu lat używane w polskiej literaturze historycznej i popularnonaukowej. Ich odbitki można znaleźć w każdym podręczniku historii XX wieku.

Dzięki uprzejmości Aleksieja Pamiatnycha, rosyjskiego fizyka i astronoma badającego tragedię katyńską od 20 lat, udało się nam dotrzeć do kolorowych zdjęć oryginałów dokumentów katyńskich. Historycy widzieli je w rosyjskich archiwach, ale nigdy w takiej formie nie były one publikowane w naszym kraju. Widać stary, pożółkły papier, odcień niebieskiego ołówka kopiowego używanego przez Stalina i innych członków Biura Politycznego do odręcznych zapisków, fioletowy tusz sekretarza robiącego uwagi na marginesach dokumentu oraz czerwone podkreślenia i nagłówki. Dokumenty są oryginalne, zachowały się w świetnym stanie. Można je znaleźć w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historii Społeczno-Politycznej przy ul. Bolszaja Dmitrowka 15 w Moskwie. Poniżej podajemy ich sygnatury.

Zasłonięte nazwiska?

Tydzień temu publicysta Aleksander Sabow w rządowej "Rossijskiej Gaziecie" napisał, że w sprawie Katynia "nie wszystko jest tak oczywiste, jak przedstawiają to Polacy". Przekonywał, że nie odnaleziono ani nie opublikowano oryginałów dokumentów w tej sprawie, a znane kserokopie można podważyć. Pisał też o rzekomo zasłoniętych nazwiskach radzieckich przywódców w rogu kartki.

Nie wiem, czy publikacja Sabowa wynika z niewiedzy, chęci zranienia polskiej pamięci czy jest może świadomą próbą dezinformacji rosyjskiej opinii publicznej. Kilka egzemplarzy tego wydania "Dużego Formatu" wyślemy do Moskwy na jego nazwisko i adres "Rossijskiej Gaziety".

Pełny tekst artykułu w dodatku "Duży Format"