"Gazociąg zostanie ułożony na dnie Morza Bałtyckiego w fińskiej części Zatoki Fińskiej" - napisał portal.
Estoński rząd zdecydował w czwartek o odmowie zgody Nord Stream na badanie dna Morza Bałtyckiego pod kątem budowy Gazociągu Północnego. Przedstawiciele spółki nazwali w piątek tę decyzję "niespodziewaną".
Jak powiedział telewizji ETV dyrektor Nord Stream Dirk von Ameln, spółka spodziewała się otrzymać zgodę na badanie dna Bałtyku w strefie estońskiej.
"Jest to dla nas zaskoczenie. Mamy dobre kontakty międzynarodowe i stosunki z parlamentami wszystkich zainteresowanych krajów, również Estonii. To, co dowiaduję się z prasy, a czego nie widziałem jeszcze w formie dokumentu, zaskakuje mnie" - powiedział Ameln.
Jednym z motywów odmowy przez Estonię zgody na badanie dna Bałtyku w swojej strefie było zagrożenie, że w trakcie prac badawczych konsorcjum mogłoby powziąć informacje o wielkości zasobów naturalnych Estonii i możliwości ich wykorzystania. Nord Stream pierwotnie planował budowę gazociągu przez strefę ekonomiczną Finlandii, jednak Zatoka Fińska w tej strefie jest głęboka, a jej dno nierówne.
Prezes rosyjskiego Instytutu Energetyki i Finansów Leonid Grigoriew powiedział, że Gazprom wraz z niemieckimi partnerami mimo to zdecydują się na budowę gazociągu, jako że w długiej perspektywie będzie to tańsze, niż budowa rurociągu lądowego.
Premier Finlandii Matti Vanhanen również wyraził na antenie telewizji ETV swoje rozczarowanie decyzją Estonii.
"Finlandia miała nadzieje, że wpływ [gazociągu] na środowisko może zostać zbadany również w południowej części [zatoki]. Badania zostaną przeprowadzone bliżej Finlandii i fińscy eksperci sformułują opinie, które przedstawią rządowi. Potrzebne są dodatkowe przepustowości pomiędzy Rosją a Europą" - powiedział Vanhanen.