Milion za złoto dla siatkarek na ME

Trener Bonitta powiedział, że chce samych zwycięstw? Dobrze, że tak bardzo w nas wierzy - mówi Eleonora Dziękiewicz, środkowa reprezentacji, która w piątek rozpocznie walkę o trzecie kolejne złoto mistrzostw Europy

Polki dotarły do belgijskiego Hasselt we wtorek. Przyjechały z Niemiec, gdzie zagrały dwa sparingi, po których Marco Bonitta mógł wybrać kadrę na ME. Niespodzianek nie było, w ostatniej selekcji wypadły młodziutka Klaudia Kaczorowska i najstarsza w zespole Magdalena Śliwa, która i tak pojechała do Belgii w roli asystentki selekcjonera.

Zaraz po zakwaterowaniu w hotelu Holiday Inn Bonitta zarządził trening, wczoraj zaplanował ćwiczenia na siłowni i półtorej godziny na sali. W przerwach między zajęciami włoski trener nie mówi o niczym innym, tylko o piątkowym spotkaniu z Hiszpanią (początek o godz. 20). Choć nie mówi tego wprost, siatkarki wiedzą, że podświadomie nawiązuje do ME panów, w których Polacy mieli przejść przez pierwszą rundę grupową jak burza, a przegrali w inauguracji z Belgią. - Hiszpania, Hiszpania i Hiszpania. Bonitta bez przerwy wpaja nam, byśmy nie lekceważyły ani tego, ani następnych rywali - opowiada Eleonora Dziękiewicz, środkowa Winiar Kalisz, dla której będą to pierwsze ME.

Dla kibiców, jak w przypadku męskiej reprezentacji, pierwsza runda ma być serią zwycięstw z Hiszpanią, Czechami i Bułgarią, dlatego już teraz wszyscy zastanawiają się, jak pokonać Serbki, brązowe medalistki ostatnich mistrzostw świata, czy Holenderki, które w finale tegorocznego Grand Prix ograły cały świat.

Dziękiewicz: - To prawda, kibice są żądni sukcesów, ale z drugiej strony na reprezentacji kobiet nigdy nie było paraliżującej presji. Ani cztery lata temu, kiedy dziewczyny zdobyły w Ankarze pierwsze złoto ME, ani nawet dwa lata później, kiedy broniły tytułu.

Bonitta przy zawodniczkach mówi tylko o Hiszpanii, a dziennikarzy zaskoczył deklaracją, że oczekuje samych zwycięstw. - Tak powiedział? Dobrze, że tak bardzo w nas wierzy - mówi Dziękiewicz. - Właściwie to mamy kompletny zespół. Jest dobre przyjęcie, w ataku doszła Gosia Glinka, niczego więcej nam nie trzeba. Wszystko jest poukładane. Tylko rywalki myślą na każdym kroku, jak złoić nam skórę. Bo nikt nie wie, co my tak naprawdę pokażemy. Niby wygrywałyśmy turnieje Grand Prix, ale w samym finale było już różnie.

Gdyby Polki zdołały po raz drugi obronić złoto - oprócz ZSRR, a później Rosji nie udało się to nikomu - dostaną od związku milion złotych. Nagroda może być jednak jeszcze wyższa, bo na duże oszczędności pozwoliła męska reprezentacja, która wróciła przed tygodniem z Moskwy jako 11. drużyna Europy.

Tak zagrają Złotka

Sadurek, Glinka, Dziękiewicz, Skowrońska, Liktoras, Świeniewicz oraz Zenik (libero). Rezerwowe: Bednarek, Bełcik, Mirek, Podolec, Rosner.