Złość sąsiadów w Miasteczku Wilanów

Bunt mieszkańców ekskluzywnego osiedla. Chcą obiecanego centrum handlowego, szkoły, przedszkola, zieleni i dróg, by móc w końcu wygodnie dojechać do swoich drogich apartamentów.

Na obrazkach osiedle między al. Sobieskiego, ul. Przyczółkową a Skarpą Warszawską było idyllą. Miało powstać miasto-ogród marzeń dla zamożnych. - A zapowiada się blokowisko, w którym zielone będą tylko zamknięte dziedzińce. Teraz słyszymy, że nie powstanie centrum handlowo-usługowe z ogrodem zimowym. Jeśli chcę po godz. 20 kupić chleb czy jajka, to muszę jechać daleko - irytuje się Tomasz Kuszłejko.

Mieszka w nowym apartamentowcu i należy do kapituły założonego niedawno Stowarzyszenia Mieszkańców Miasteczka Wilanów. Kapituła mówi: "Dość!". Wystosowała list-protest do dewelopera projektu. Pozostał bez odpowiedzi.

Hamburger w baraku na budowie

Wczoraj pisaliśmy, że firma Polnord, która przejęła od Prokomu Investments projekt Miasteczka Wilanów, zaprezentowała w hotelu Hilton nową koncepcję lokalnego "śródmieścia". Upadła wizja centrum handlowo-usługowego z deptakami i wielkim ogrodem zimowym ze szkła, w którym mieszkańcy mieli pić kawę i smakować wykwintne dania pod wiecznie zielonymi roślinami. - Znajomych mogę co najwyżej zaprosić do baraku na budowie, gdzie robotnikom sprzedają hamburgery - zdradza Tomasz Kuszłejko. Ale po fajrancie jedyny lokal z fast-foodem w Miasteczku zamykają.

Tym razem deweloper obiecuje, że za dwa-cztery lata swoje podwoje otworzy ekskluzywny Dom Mody oraz wiele sklepów w parterach budynków. Na piętrach nad butikami przybędzie ok. 1 tys. mieszkań, a w dwupoziomowych garażach na blisko 4 tys. aut zaparkują i mieszkańcy, i klienci przyjeżdżający tu na zakupy.

Zmiana koncepcji centrum nie podoba się wielu obecnym i przyszłym lokatorom. - W tej części Miasteczka Wilanów miały być tylko sklepy, restauracje i kawiarnie bez mieszkań. Nowy projekt to dodatkowe tysiące ludzi, którzy będą z nami konkurować o wciąż nieistniejące handel, drogi i szkoły - obawia się Stanisław Orzeł ze Stowarzyszenia Mieszkańców Miasteczka Wilanów.

Przypomina, że przeciw restauracjom działającym w parterach zawsze protestują wspólnoty narzekające na hałas i muzykę. Dlatego w Warszawie na nowych osiedlach są prawie same "ciche" apteki i banki.

Dobre wzorce ze średniowiecza

Z zarzutami nie zgadza się Zbigniew Okoński, wiceprezes Prokom Investments, też mieszkaniec Miasteczka Wilanów: - My już za ten projekt nie odpowiadamy, dlatego mogę powiedzieć prywatnie: obawy nie mają uzasadnienia merytorycznego.

I przekonuje, że projekt śródmieścia Wilanowa to "powrót do korzeni". - Już w średniowieczu handel odbywał się na dole, a na górze się mieszkało - przypomina Zbigniew Okoński.

Wszyscy w Miasteczku Wilanów narzekają na tragiczny dojazd. Do centrum można się z niego wydostać, jadąc okrężną drogą. - Po roku-dwóch amortyzatory w samochodzie są do wymiany. Tydzień temu komuś urwało miskę olejową, gdy wyjeżdżał z Sarmackiej na Klimczaka. Dziury przykryli płytami z betonu. Znaki drogowe, które ustaliły, kto ma pierwszeństwo przejazdu, stanęły tam, dopiero gdy doszło do wypadku - opowiada Tomasz Kuszłejko.

Stowarzyszenie Mieszkańców ma już dość prowizorki zapowiadającej się na kolejne lata. Za dramatyczny stan ulic wini też w miasto. Dlatego w poniedziałek delegacja kapituły wyrusza do ratusza, by spotkać się z wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem. - Na ten rok obiecał budowę mostku nad Potokiem Służewieckim i skrzyżowanie al. Wilanowskiej z Sarmacką - przypomina Zbigniew Okoński.

- Miasto nie chce kupić działek pod drogi, bo mówi, że są drogie. Ale przecież my nie jesteśmy firmą rozdającą prezenty, tylko spółką notowaną na giełdzie - stwierdził w Hiltonie Wojciech Ciurzyński, prezes Polnord SA.

- Pan wiceprezydent nie może dziś rozmawiać z "Gazetą" na ten temat - usłyszeliśmy wczoraj w biurze prasowym.