Do komendy wchodź w kasku

W leskiej komendzie policji trzeba nosić kaski - żartują policjanci. Sprawa jest jednak poważna. Kilka dni temu mężczyźnie, który wychodził z komendy, spadł na głowę kawałek luksfera. - Nam co jakiś czas spadają na głowy kawałki tynku - mówią policjanci.

Mieszkaniec podsanockiej wsi był w komendzie powiatowej w Lesku złożyć zeznania jako świadek. - Wychodziłem z policji, otworzyłem drzwi i dostałem luksferem czy tam jakimś odłamkiem w głowę. Złapałem się za głowę, miałem całe ręce w krwi - powiedział reporterom Telewizji Rzeszów pan Alfred, który zgłosił skargę do leskiej prokuratury. Żąda odszkodowania. Na razie usłyszał od policji tylko przeprosiny.

- To, co się stało, jest bardzo nieprzyjemne, ale fakty są takie, że w naszej komendzie tynk spada wewnątrz i na zewnątrz budynku. Na razie na szczęście nie było poważniejszych wypadków, ale różnie może być, bo budynek jest w coraz gorszym stanie. Pękają sufity, przeciekają stropy. Na razie zabezpieczyliśmy korytarz wyjściowy prowizorycznym daszkiem, ale to chwilowe rozwiązanie. Nie mamy możliwości remontu, choć stan techniczny naszej komendy jest makabryczny. Chyba najgorszy na Podkarpaciu - mówi Wiesław Korczykowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Lesku. Pieniędzmi na remonty dysponuje KW Policji w Rzeszowie i choć lescy policjanci od lat dopominają się w Rzeszowie o remont, nie przynosi to żadnych efektów.

W rzeszowskiej KWP nie przejmują się za bardzo stanem komendy w Lesku. - Na razie nie robimy tam nic, bo Lesko nie jest obiektem, który wymaga pilnego remontu - twierdzi oficer prasowy KWP Paweł Międlar.

- Ale tam tynki i luksfery spadają ludziom na głowy - mówimy. - Obecnie remontujemy te komendy i komisariaty, które nie widziały remontu od lat pięćdziesiątych. W Lesku co najwyżej naprawimy ściankę i zdejmiemy luksfery. Zastąpimy je czymś innym. Tamten budynek nie spełnia naszych standardów, to prawda, ale będzie remontowany być może w 2009 roku. Być może wybudujemy coś nowego - odpowiada Międlar i podkreśla, że w tym roku KW Policji wyda na remonty 4,5 mln zł.

Problemy Leska ciągną się od lat

Komenda wojewódzka nie umie sobie poradzić z problemem leskiej siedziby już od kilku lat. Od czasu kiedy policja kupiła budynek (w 2002 roku), są z nim same kłopoty. W 2004 roku, kiedy komendantem policji został Dariusz Biel, sprawą Leska zajęła się komenda główna. W protokole pokontrolnym stwierdzono m.in.: że wydanie pieniędzy na ten zakup było niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych oraz że ówczesne kierownictwo pod wodzą komendanta wojewódzkiego Józefa Jedynaka poświadczało nieprawdę w dokumentach. Jedynak w maju 2004 roku podał się do dymisji. Prawdopodobnie przyczyną tego były nietrafione inwestycje. Stanowisko stracił też zastępca Jedynaka Jan Pierzchała. Z raportu KGP wynikało, że to właśnie Jedynak we wniosku do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych podał nieprawdziwe informacje o złym stanie technicznym obecnej siedziby leskiej policji. Tym uzasadnił prośbę, by policja kupiła nowy budynek bez przetargu.

Za budynek w Lesku KWP zapłaciła 380 tys. zł. Kolejne 100 tys. wyłożyła na ekspertyzę, określającą, jakie roboty adaptacyjne są potrzebne.

Generał Dariusz Biel na początku października tego roku odchodzi ze służby z policji. Przez trzy lata nie udało mu się załatwić problemu Leska. Na razie KGP nie wyznaczyła nowego szefa podkarpackiej policji. W Lesku mają jednak nadzieję, że nowy szef spojrzy życzliwiej w ich stronę. - Być może w najbliższym czasie zapadną jakieś korzystne dla nas decyzje - ma nadzieję Wiesław Korczykowski z KPP w Lesku.