Kariera Nikodema Dyzmy, tzn. Donalda Thomasa

Luźny chłopak z Karaibów Donald Thomas jest od wczoraj mistrzem świata w skoku wzwyż. - Rok temu nie miał pojęcia, że bieżnia zatacza koło na stadionie i że w skoku wzwyż używa się butów z kolcami - mówi jego trener

Konkurs w Osace, który jak wiele w mistrzostwach świata toczył się pod dyktando Stefana Holma i Jarosława Rybakowa, nagle zmienił się w czarodziejską bajkę dla Thomasa. W pierwszej próbie pokonał 2,35 m i stał się liderem.

Na tej wysokości odpadł Szwed Holm, legenda skoków, uczestnik pięciu mistrzostw świata, który startuje w tej konkurencji od 13 lat. Rosjanin Rybakow pokonał 2,35 m w drugiej próbie, podobnie Cypryjczyk Kiriakos Ioannou. Dawało im to kolejno srebrny i brązowy medal. Jedyny Polak w konkursie Michał Bieniek odpadł przy 2,26 m.

Na trybunach siedział spokojnie trener Thomasa Jerry Clayton. Nie dziwił się, bo nauczył się nie dziwić przez ostatnie półtora roku. Ale wszystko zaczęło się bez udziału trenera.

Pewnego styczniowego dnia 2006 roku w knajpce w mieścinie Lindenwood w stanie Missouri po gierce w kosza spotkało się kilku kumpli. Przepadkiem jeden z nich był kiedyś skoczkiem i widział, jak Thomas imponująco wykonuje wsady. Od słowa do słowa młodzieńcy zaczęli dyskutować, czy skoczyłby dwa metry. Po co gadać? Trzeba spróbować. Przeszli z powrotem na salę, założyli poprzeczkę na 1,98 m. Thomas - w koszykarskich spodenkach i butach za kostkę - pokonał ją w pierwszej próbie. 2,03 m skoczył też w pierwszej próbie i 2,13 m też. Dwa dni później startował w swoich pierwszych zawodach. Wygrał, skacząc 2,22 m - znów w koszykarskim luźnym stroju i adidasach.

Dwa miesiące później - już jako reprezentant Wysp Bahama (urodził się we Freeport, stolicy Wysp Bahama, i tam kiedyś w szkolnych zawodach skoczył wzwyż 180 cm) - leciał samolotem do Melbourne na Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej. Przed 45 tys. widzów skakał znów w adidasach, bo nie zdążył przyzwyczaić się do kolców. To właśnie wtedy, według trenera Claytona, jego cud-talent, Nikodem Dyzma skoku wzwyż, dowiedział się, że bieżnia zatacza koło. Prawdopodobnie, a nawet na pewno to przesada, ale rzeczywiście Lindewood University nie ma stadionu lekkoatletycznego, tylko baseballowy, pierwsze zawody w Eastern Illinois odbywały się w hali (bo był styczeń). W Melbourne Thomas pokonał 2,23 m i zajął czwarte miejsce. Miesiąc temu stał się światowym liderem, gdy w Salamance skoczył 2,35 m. Już w kolcach, bo w tym roku zaczął w nich skakać, choć preferuje buty do skoku o tyczce.

Może znakiem kariery Thomasa jest to, że właśnie na mityngu w Salamance 14 lat temu Javier Sotomayor pobił rekord świata (2,45 m). - Jego przeznaczeniem jest złoty medal olimpijski - mówi Clayton, który wie, jak trenerowi smakuje złoto skoczka, bo w 1996 roku jego Charles Austin pokonał naszego Artura Partykę w jednym z najbardziej emocjonujących finałów igrzysk w Atlancie. - Donnie ma te same możliwości co Charles, i podobny charakter. Jest pogodny, spokojny i chętny do pracy.

Na razie Thomas skacze tak, jakby po pokonaniu poprzeczki miał wykonać koszykarski wsad. Wymachuje nogami w dziwacznym ruchu, wbrew technice i logice. Jak trener nauczy go skakać, Sotomayor może czuć się zaniepokojony o rekord.

Po mityngu w Salamance w wywiadzie dla lokalnej gazety z Lindewood Thomas powiedział: - Zaczynam się tym skakaniem coraz bardziej bawić. Mam wielkie marzenia. Zdobyć medal mistrzostw świata i olimpijski. Nie wiem, jak wysoko potrafię skakać, ale myślę, że stać mnie na wielkie rzeczy.

Czwartkowe finały z udziałem Polaków

12.30 Rzut młotem, Kamila Skolimowska

 

13.25 400 m ppł, Anna Jesień

 

13.40 Skok w dal mężczyzn

 

15.20 200 m mężczyzn

 

transmisje w Eurosporcie