Czuję się zagrożony.
Za tydzień będę bowiem w Hiszpanii, gdzie rozpoczną się mistrzostwa Europy koszykarzy, pierwsze od dziesięciu lat z udziałem reprezentacji Polski.
A nasza kadra na tle zespołów z europejskiej - szerokiej, bo taka jest obecnie - czołówki prezentuje się fatalnie. 25-punktowa porażka z Czechami, 32-punktowa z Włochami, o 32 punkty gorsi od Serbii, o 46 punktów słabsi od Chorwacji. I na zakończenie przygotowań znów gorsi od Serbii. Tym razem tylko o pięć punktów, bo rywal był osłabiony (choć także u nas odpoczywał Adam Wójcik). Takie są wyniki sparingów Polaków przed hiszpańskim turniejem, w którym zagramy z Francją, Słowenią i Włochami. Ach, wygraliśmy jeszcze z bardzo słabymi ostatnio Chińczykami i przegraliśmy po walce z Łotwą, która akurat w meczu z nami oszczędzała najlepszego zawodnika.
Sytuacja jest właściwie jasna i także atmosfera w reprezentacji nie może być specjalnie bojowa. Naszym kadrowiczom marzą się pojedyncze udane akcje, z wielu ust można usłyszeć o tym, że może rywale będą mieli słaby dzień, a my dobry. Panowie, zaręczam - rywale nie będą mieli słabych dni, to są mistrzostwa Europy i walka o igrzyska w Pekinie. Chciałbym, żebyście pamiętali, że to kibice i dziennikarze jadą na mistrzostwa, a wy nie tylko jedziecie, tylko jedziecie wygrywać.
Dlaczego nasi koszykarze grają tak słabo? Jedni mówią, że to wina wielu lat zaniedbań w szkoleniu, ale na ogół to ci, którzy w tym czasie mogli szkolić. Tak jak nawet trener reprezentacji, który mając w swoim klubie rozgrywającego reprezentacji młodzieżowej sprowadził właśnie na tę pozycję trzech Amerykanów. A teraz - słusznie! - narzeka, że nie ma z kogo ulepić tej kadry.
Oczywiście, kilku koszykarzy w tej kadrze nie ma. Maciej Lampe pograł z reprezentacją podczas turnieju w USA i stwierdził, że wystarczy. Ponoć nawet nie porozmawiał w tej sprawie z trenerem kadry Andrejem Urlepem, tylko w swoim stylu zniknął. Porażkę poniósł też trener Urlep w dziele przekonywania do gry w kadrze Marcina Gortata, obecnie naszego najlepszego koszykarza.
Czy ci dwaj coś by zmienili? Na pewno, choć też nie gwarantowaliby sukcesu. Dobrych koszykarzy mamy bardzo mało, a z tych czy innych powodów nie potrafimy - także w reprezentacji - dbać o tych, których mamy. To jest jednak mimo wszystko reprezentacja Polski i od trenera Urlepa oczekuję, że ma jakiś plan, jak wygrać choćby jeden mecz w Alicante. W końcu to on ze Śląskiem wygrał dziewięć lat temu siódmy mecz finału w Pruszkowie, to on w 2003 roku zdobył mistrzostwo z Anwilem, kiedy Prokom miał Dream Team, a w ostatnim sezonie wyrwał znów ze Śląskiem brązowe medale. Panie trenerze, chętnie po raz kolejny się przekonamy, że w beznadziejnej sytuacji umie pan zrobić coś wielkiego.
Inaczej przyjdzie nam - kibicom i dziennikarzom w Alicante - wracać do Polski po trzech meczach z dużą niepewnością. Utną czy nie utną?
adrom72@gazeta.pl