Mistrz olimpijski z Sydney w 2000 roku i mistrz świata z Edmonton w 2001 największe sukcesy ma już chyba za sobą. W tym roku zaledwie raz pokonał barierę 80 metrów, choć to w jego przypadku oznacza postęp.
Większe szanse na sukces ma młociarka Kamila Skolimowska, która zacznie rywalizację we wtorek. Jeśli odjąć dwie Rosjanki - w tym mistrzynię i rekordzistkę świata Tatianę Łysenko - które zostały odsunięte od mistrzostw za doping, Polka ma najlepszy wynik w tym roku, tyle że uzyskany dawno temu, na pierwszym mityngu sezonu w maju. Skolimowska to najpewniejszy punkt reprezentacji. Dalej szanse na złoty medal są mniejsze. Monika Pyrek może wskoczyć o tyczce na podium, ale nie do pokonania będzie zapewne Jelena Isinbajewa. Jak donosi z Osaki Pyrek, rewelacja sezonu Amerykanka Jennifer Stuczyński jest albo nie w formie, albo złapała kontuzję, bo na konkursie kontrolnym dwa dni przed początkiem mistrzostw nie zaliczyła żadnej wysokości. Mimo to do pokonania będzie jeszcze Swietłana Fieofanowa, wicemistrzyni olimpijska z Aten, która wraca do wielkiej formy.
Poza nimi, Polacy mogą tylko liczyć na niespodziankę - medal w męskiej sztafecie 4 x 400, może w biegu na 400 m ppł kobiet Anny Jesień, może w rzucie dyskiem Piotra Małachowskiego lub w biegu na 1500 m Lidii Chojeckiej.
W każdym razie jedno tylko jest pewne - nie ma co liczyć na Roberta Korzeniowskiego, który przestał chodzić.