Wszystko wydarzyło się w niedzielę ok. godziny 16. Jak potem relacjonował poszkodowany policjantom, gdy czekał na przyjazd autobusu, podeszło do niego kilku chłopaków w wieku 13-16 lat i zażądało pieniędzy. Mężczyzna odmówił i ruszył w stronę poczekalni, żeby tam, wśród innych podróżnych, schować się przed napastnikami. Oni jednak poszli za nim. Nie zważając na świadków zaczęli go szarpać usiłując zerwać mu z szyi złoty łańcuszek. Gdy mężczyzna uciekając przed nimi przewrócił się, kopali go i bili po całym ciele. 20-latek dobiegł do jednego z zaparkowanych na placu manewrowym autobusów, wsiadł do środka i poprosił kierowcę o pomoc. Ten, widząc biegnących napastników, którzy wykrzykiwali, że porozbijają szyby w autobusie, kazał poszkodowanemu wysiąść z autobusu. 20-latek znowu wpadł w ręce bijących go nastolatków. Dopiero po kilku minutach pomogło mu dwóch mężczyzn, którzy odgonili napastników.
Policję zawiadomili inni pasażerowie z dworca. Poszkodowany opisał policjantom sprawców napadu i powiedział, że będzie w stanie ich rozpoznać. Nie mógł jednak razem z policjantami uczestniczyć w poszukiwaniu sprawców, gdyż źle się poczuł. Został przewieziony przez karetkę pogotowia do szpitala. Na szczęście nie doznał poważnych obrażeń i po opatrzeniu został zwolniony do domu.