Bandyci z Koszalina napadli na piłkarzy

Kilkunastu bandytów uzbrojonych w kije bejsbolowe, łańcuchy, kastety i noże zaatakowało wracających busem piłkarzy Regi-Merida Trzebiatów. Czekali na piłkarzy Kotwicy Kołobrzeg, ale nawinęli się akurat ci

Piłkarze wracali w sobotę z trzecioligowego meczu z Viktorią w Koronowie (Kujawsko-Pomorskie). Około godz. 21.30 za Bobolicami do busa podjechał samochód, który dawał sygnały światłami.

- Kierowca myślał, że coś się stało z samochodem i się zatrzymał - opowiada Dariusz Pałyga, kierownik klubu Regi-Merida Trzebiatów. - Do naszego samochodu podszedł mężczyzna, który zapytał, skąd jesteśmy. Gdy dowiedział się, że z Trzebiatowa, on i jego koledzy zaczęli być agresywni.

- Nie chcieli wierzyć, że jesteśmy z Trzebiatowa - mówi Kamil Twarzyński, bramkarz drużyny i kierowca busa. - Kazali mi zgasić silnik. Zobaczyłem, że z tyłu biegną faceci z pałkami, więc wskoczyłem do busa i ruszyliśmy. Jeden z napastników stał przy drzwiach od strony pasażera. Gdy ruszałem zdążył jeszcze przez otwarte okienko ukraść leżącą na wierzchu komórkę kolegi.

W pościg za busem piłkarzy ruszyły trzy samochody napastników.

- Gonili nas. Na szczęście ruch na drodze był spory i nie mogli nas wyprzedzić. Udało im się dopiero w Kretominie na dwupasmówce - relacjonuje Dariusz Pałyga.

- Jeden samochód nas wyprzedził i zagrodził drogę. Drugi przyblokował z boku. Wyskoczyli z samochodów: "Stawać sk...syny!" krzyczeli - opowiada Twarzyński. - Wrzuciłem wsteczny, ale po jakichś stu metrach zablokował mnie trzeci samochód. Znowu do przodu. Napastnicy zaczęli uciekać na boki, bo zobaczyli, że nie zatrzymam się.

Akurat w tym momencie do akcji wkroczyła policja i antyterroryści. - Zadzwoniliśmy jeszcze w czasie ucieczki - dodaje Pałyga. - Było jak na filmie. My uciekaliśmy, potem wkroczyli antyterroryści, którzy skuli tych chuliganów, zamknięta była droga.

Do w pół do drugiej w nocy piłkarze składali wyjaśnienia na komendzie w Koszalinie.

W niedzielę trwało przesłuchiwanie zatrzymanych.

- Zatrzymaliśmy 13 mężczyzn, głównie z Koszalina, jeden był z Konina. Trwają czynności, ustalamy która z osób dopuściła się kradzieży i uszkodzenia mienia, za które grozi do pięciu lat więzienia - wyjaśnia mł. asp. Beata Gliszczyńska, rzecznik koszalińskiej policji.

Dwóch z zatrzymanych było już wcześniej notowanych za przestępstwa kryminalne.

Okazało się też, że koszalińscy bandyci szykowali się na innych piłkarzy - z Kotwicy Kołobrzeg. Kotwica też grała w sobotę mecz, z Rodłem w Kwidzynie (również w Kujawsko-Pomorskiem). - Wiemy, że ta banda czatowała na nas, ale nas holowała policja i jechaliśmy okrężną drogą przez Białogard - wyjaśnia Tadeusz Jagła, kierownik Kotwicy Kołobrzeg. - Rega jechała pierwsza i nawinęła się na tę bandę. Nie wiem nawet, jak to oceniać. Chcą niech się leją między sobą, ale piłkarze muszą być bezpieczni.

Konflikt między tak zwanymi pseudokibicami z Koszalina i Kołobrzegu trwa od dawna. W 2003 r. podczas sparingu Gwardii Koszalin z Kotwicą Kołobrzeg na boisko wpadła grupa chuliganów z siekierami i rozpędziła piłkarzy. Mecz nie został dokończony. Ale burdy i bójki w niższych ligach zdarzają się i gdzie indziej. Nie trzeba szukać daleko. W ubiegłą środę podczas wyjazdowego meczu Pogoni Szczecin z Pogonią Barlinek o mistrzostwo IV ligi tuż przed końcem spotkania na płytę boiska wbiegło około setki szczecinian. Jeden z piłkarzy Barlinka został pokopany. Mimo to w obawie przed jeszcze większym zaognieniem sytuacji, sędzia dokończył mecz.