Policja na łapie na radary karetki na sygnale

Gdy kierowca pędzącego na pomoc ambulansu wpadnie na radar, musi później tłumaczyć się przed policją ze swojego zachowania

Skąd to zamieszanie? Dla radaru włączony sygnał świetlny jest niewidoczny, dlatego gdy któryś z pojazdów należących do grupy uprzywilejowanych łamie przepisy drogowe, jego kierowca musi się wytłumaczyć. - Nie wystarczy informacja od dyspozytora. Nasi kierowcy są wzywani na policję i potwierdzają, że w danym momencie wykonywali czynności służbowe - mówi Jan Rzepecki, dyrektor wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego. - Ale dlaczego nie wystarczy pisemne wyjaśnienie? Dla nas to dość kłopotliwe, gdy nasz pracownik musi pójść osobiście do komendy. To strata czasu, bo nie słyszałem, żeby którykolwiek jeździł na sygnale dla zabawy. Kierowcy wiedzą, że gdyby doszło do wypadku w takim momencie, to wszystkie straty musieliby pokryć z własnej kieszeni.

Jarosław Umiński, rzecznik bydgoskich strażaków, twierdzi, że nie słyszał, by policja wzywała do wyjaśnień kierowców strażackich wozów. - Wiem jednak, że do takich sytuacji dochodziło - przyznaje. Dlatego dyrektor pogotowia nie odpuszcza i chce porozmawiać z komendantem policji na temat "łapania na radar" karetek.

- Może uda się porozumieć - liczy Rzepecki.