W Krynicy Zdroju, 11-tysięcznym mieście w Beskidzie Sądeckim, w okresie wakacyjnym przebywa nawet 40 tys. osób. Mieszkańcy mówią o nim, że słynie z trzech rzeczy: uzdrowiska, europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury i tego, że wychował się tu obecny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. - Niestety, nawet mimo takiej wizytówki nie zawsze można się tu czuć bezpiecznie - podkreślają mieszkańcy. Okazuje się, że są w Krynicy dni, gdy na 10 tys. osób przypada jeden policjant. Tak było w minioną środę.
O sprawie poinformował nas turysta z Warszawy, który przyjechał na trwający właśnie Festiwal im. Kiepury. - Wracaliśmy wieczorem z żoną z koncertu. Usłyszeliśmy, że na ul. Pułaskiego, czyli w samym centrum miasteczka, ktoś woła o pomoc. Zobaczyliśmy dwóch rosłych mężczyzn, którzy potrząsali 16-latkiem, próbując od niego wyciągnąć pieniądze. Chłopak krzyczał, że ma tylko siedem złotych. Jeden z napastników przetrząsnął mu kieszenie, zabrał pieniądze i w asyście przekleństw kompana odszedł jak gdyby nigdy nic.
Turysta zadzwonił na policję: - Powiedziałem co się dzieje, w odpowiedzi usłyszałem, że dyżurny nie ma w tej chwili kogo wysłać, bo w komisariacie jest tylko dwóch policjantów. Z czego jeden to on sam. Powiedział, że postara się coś zrobić, jak przyjdzie kolega na drugą zmianę. Zatkało mnie. Zapytałem, gdzie jest reszta policjantów. Usłyszałem, że pojechali obstawiać mecze.
- Faktycznie, tego dnia po południu było w Krynicy czterech policjantów - potwierdza Rafał Leśniak, zastępca komendanta Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. - Bo większość sił skierowaliśmy do Nowego Sącza i Stróż, gdzie odbywały się mecze piłkarskie o podwyższonym ryzyku.
- Strażnicy miejscy szacują, że tego dnia w Krynicy było około 40 tys. osób. Pana zdaniem czterech policjantów było w stanie zadbać o to, aby czuli się bezpieczni?
- Komenda miejska w Nowym Sączu liczy 509 policjantów, a na swoim terenie mamy 260 tys. osób. Decydując o tym, gdzie skierować największe siły, musimy brać pod uwagę realne zagrożenia. Nic nie wskazywało na to, że w Krynicy może się tego dnia coś poważnego wydarzyć - mówi Leśniak. - Poza tym z relacji dyżurnego wynika, że osoba, która zadzwoniła, nie złożyła zawiadomienia o wymuszeniu na ul. Pułaskiego, tylko pytała, dlaczego na ulicach jest tak mało policjantów - relacjonuje zastępca komendanta.
- Nic podobnego - ripostuje turysta. - Opisałem szczegółowo i miejsce, i napastników.
Jak przebiegała rozmowa ma wyjaśnić kontrola zlecona przez komendanta. Odsłuchanie nagrania nie wchodzi w grę. Powód? Komisariat policji nie nagrywa swoich rozmówców. - Taką aparaturę mamy tylko w komendzie miejskiej w Nowym Sączu. Na to, żeby ją zakupić do wszystkich komisariatów, po prostu nas nie stać - mówi Leśniak.