- Jestem bardzo zaniepokojony sytuacją w ARiMR. Są tak poważne opóźnienia w systemie informatycznym, że grozi to niewywiązaniem się agencji z jej zobowiązań wobec rolników - powiedział nam minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz po wczorajszej naradzie z kierownictwem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Zdaniem ministra niektóre rozporządzenia w ARiMR podejmowano bez konsultacji z resortem rolnictwa i wiceministrem Henrykiem Kowalczykiem, który jej prace nadzoruje, a decyzje centrali agencji często prowadziły do marnowaniu czasu i pieniędzy podatników.
Mojzesowicz wezwał do resortu szefostwo agencji po tekście, który ukazał się w sobotniej "Gazecie". Opisaliśmy bałagan, jaki panuje w agencji. Zwłaszcza w dziale informatycznym odpowiadającym za system komputerowy, przez który przechodzą wszelkie płatności dla rolników. Pisaliśmy o kupowaniu komputerów bez elementów niezbędnych do ich podłączenia do sieci, o niedziałającym systemie finansowo-księgowym, o źle przygotowanych przetargach na zakup sprzętu i okablowania, o coraz większych opóźnieniach, które grożą zawaleniem płatności dla rolników. Wszystko z powodu karuzeli stanowisk w centrali i oddziałach agencji (w ciągu półtora roku aż siedem razy wymieniono prezesa), a przede wszystkim zatrudniania niekompetentnych osób, których jedyną kwalifikacją jest przynależność partyjna.
Po tekście rozpętała się burza. Na Pierwszym Portalu Rolnym, który zamieścił artykuł "Gazety" na swojej stronie ,wszyscy internauci (deklarujący się jako obecni lub byli pracownicy ARiMR) potwierdzili nasze informacje. W samej centrali zaczęło się poszukiwanie źródeł przecieków do "Gazety", zaś minister rolnictwa postanowił się bliżej sytuacji agencji przyjrzeć.
Mimo iż, jak wynika z naszych ustaleń, minister był zaskoczony stanem, w jakim jest agencja, na razie nie zamierza nikogo za to karać. - Osobą odpowiedzialną za agencję przez ostatnie kilka miesięcy był prezes Janusz Osuch, który już został odwołany. Z tego, co usłyszałem, kierownicy oddziałów terenowych ostrzegali centralę od kilku miesięcy, że źle się dzieje, że grozi paraliż systemu informatycznego, ale prezes Osuch nie reagował. Teraz musimy się zastanowić, jak obecny stan naprawić - mówił Mojzesowicz.
Minister powiedział też "Gazecie", że prawdopodobnie już w połowie września wejdzie w życie nowa struktura Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Obecnie KRUS ma 49 oddziałów wojewódzkich, mimo iż po reformie samorządowej w kraju jest tylko 16 województw. Do tego od czasu rządów Samoobrony zwiększono zatrudnienie w kasie, wprowadzając stanowiska wicedyrektorów. Obecnie w KRUS pracuje 147 dyrektorów i zastępców, Mojzesowicz chce na tych stanowiskach zatrzymać tylko 48 osób. - To da nam ok. 800 tys. do 1 mln zł miesięcznie oszczędności na samych pensjach - wyjaśnia. Oszczędnością minister też tłumaczy zmniejszenie zatrudnienia w radach nadzorczych, jakie wprowadza w instytucjach podległych resortowi rolnictwa. Już zmniejszył radę nadzorczą spółki Elewarr handlującej zbożem, w następnej kolejności mają być rady nadzorcze giełd rolnych.