Prezes Zagłębia Lubin: Wygramy 2:1.

Prezes Zagłębia Robert Pietryszyn obstawia, że mistrzowie Polski wygrają dziś w Lubinie ze Steauą 2:1. Za wyeliminowanie Rumunów obiecał 500 tysięcy złotych premii. Znacznie więcej za wywalczenie awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Czy wierzy Pan w zwycięstwo nad Steauą?

Myślę, że szanse są duże. Steaua jest bardzo silnym zespołem, ale jest to zespół w naszym zasięgu. Dwa miesiące temu byłem w Steaui. Ale przez ten czas zaszły tam duże zmiany. Zmienił się prezes, trener, dużo zawodników. Każdy ma swoje problemy. Może nam się uda wykorzystać ich kłopoty. Ale na pewno nie może nam dzisiaj zabraknąć szczęścia.

Obiecał Pan piłkarzom ogromne premie za przejście Steauy i za awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Za ten pierwszy cel 500 tysięcy złotych, za następny aż 7,5 miliona złotych.

Te 8 milionów będzie dla piłkarzy, dodajmy kolejne dla trenerów. Tak działa europejska piłka. Wielkie sukcesy nagradza się wielkimi pieniędzmi. Ja tym tropem idę. Zaryzykowałem, a niektórzy pukali się w czoło, w zeszłym sezonie. Postanowiłem obiecać wysokie premie za mistrzostwo Polski, za wysokie wygrane. Potem rozmawiałem z piłkarzami i pytałem dlaczego tak się stało. Odpowiadali prezesie przecież byłoby frajerstwem, nie wziąć 200 tysięcy z boiska. Była więc podwójna motywacja. Teraz chcę, by było podobnie. Wierzę, że nie grają tylko dla pieniędzy, ale jeśli to ma ich motywację zwiększyć, to warto.

Ale czy te wielkie pieniądze z drugiej strony nie spętają nóg piłkarzy?

To są profesjonaliści, to nie są ludzie, którzy grają w piłkę od roku. Większość podstawowych piłkarzy, mimo młodego wieku, to są ludzie majętni. Jak rozmawiałem z Maciejem Iwańskim i pytałem czy chce wyjechać do Turcji, bo stamtąd miał propozycję, odpowiedział mi: "Prezesie jak zliczyłem wszystkie pensje, meczówki, doliczyłem premie, to w Turcji zarobiłbym podobnie. Nie chcę wyjeżdżać". My dzisiaj dobrze płacimy, ale nie za obecność na boisku, a za zwycięstwa. O to przecież chodzi w futbolu.

A czy nie warto było kilku milionów zainwestować we wzmocnienia Zagłębia?

W zeszłym sezonie jeden z polskich klubów wydała kilkanaście milionów złotych na wzmocnienia i nawet nie zdobył mistrza Polski. Wydać kilkanaście milionów to nie jest recepta na sukces. Ja uważam, wbrew wszystkiemu, że trzeba było wzmocnić ten zespół na dwóch, trzech pozycjach, ale dobre transfery to nie koniecznie drogie transfery. My ściągnęliśmy piłkarza Benfiki, który nas nic nie kosztował. A Tiago Gomes to zawodnik naprawdę wysokiej klasy. Nie zawsze jakość musi iść za pieniędzmi. Z drugiej strony mała rotacja w składzie to może być atut. To są zawodnicy, którzy się świetnie znają, świetnie rozumieją. Zmiana większej liczby zawodników popsułaby ten zespół. To jest między innymi słabość Steauy. Tam jest sporo nowych zawodników, którzy się jeszcze nie znają, nie rozumieją.

Czy naprawdę wierzy Pan, że możemy wygrać ze Steauą. To w końcu zespół ze znacznie większym budżetem i sukcesami, jakich nie odniósł żaden polski zespół?

Dokładnie 10 lat temu Widzew Łódź grał ze Steauą i wygrał dwa zero. Ja wierzę, że to się może powtórzyć.

Jaki wynik Pan obstawia.

Nie będę się zakładał, trudno mi też obstawiać. Ale liczę, że będzie 2:1.

Czesław Michniewicz powiedział, że to nie będzie dobry wynik.

To nie będzie dobry wynik, ale stawia nas w dobrej sytuacji przed rewanżem przed meczem w Bukareszcie.

Ja będę większym optymistą i typuje 2:0.

Panie redaktorze. Jeżeli Pan wygra, to obiecuję, że jutro wyślę dobrą whisky do redakcji.