Muchomory znowu zabijają

Przez sześć dni lekarze ze Szpitala Wojewódzkiego w Opolu walczyli o życie mężczyzny, który zjadł aż pięć muchomorów sromotnikowych, pomylonych najpewniej z kanią. Udawało się utrzymywać go przy życiu dzięki sztucznej wątrobie. Niestety, nie znaleziono na czas wątroby do przeszczepu

47-letniego mieszkaniec Wałbrzycha, który sam zebrał grzyby i je przyrządził, trafił z objawami zatrucia najpierw do szpitala w Wałbrzychu, potem do kliniki toksykologii we Wrocławiu, gdzie jednak nie ma koniecznego w takich przypadkach do ratowania chorego urządzenia zwanego sztuczną wątrobą. Tamtejsi lekarze zwrócili się więc o pomoc do kolegów z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Tu jest urządzenie Mars, czyli sztuczna wątroba, która umożliwia ratowanie życia pacjentom z ciężkimi zatruciami.

- Wątroba tego pacjenta, który trafił do nas zbyt późno, była jednak praktycznie zupełnie zniszczona, po prostu nie miała się z czego regenerować, jedynym ratunkiem był tu przeszczep - mówi dr Wojciech Kowalski z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii. - Pacjent zjadł pięć grzybów, prawdopodobnie wszystkie to były muchomory sromotnikowe, podczas gdy śmiertelna dawka tego grzyba to zaledwie 20 gramów. Czyli wystarczy, by dorosły człowiek zjadł jeden-dwa niewielkie kapelusze, a skutki mogą być nieodwracalne.

Przez sześć dni mężczyznę poddawano dializom albuminowym za pomocą Marsa, zastępując tym samym pracę zniszczonej wątroby. Uzgodniono jednocześnie w Warszawie, że pacjent będzie jak najszybciej zakwalifikowany do przeszczepu, gdy tylko trafi się odpowiedni organ. Niestety, nie znalazł się na czas. W czwartek wieczorem pacjent zmarł.

Nie lekceważyć objawów zatrucia

Lekarze podkreślają, że wraz z nastaniem czasu zbierania grzybów trzeba znów apelować o ostrożność, niektóre gatunki grzybów są bowiem śmiertelnie trujące. A pierwsze objawy zatrucia mogą być uznane za objawy zwykłego zatrucia pokarmowego.

Co powinno nas niepokoić po zjedzeniu grzybów? Gdy pojawiają się nudności, bóle brzucha, wymioty, potem biegunka. Dzieje się to w czasie od ośmiu do nawet 48 godzin od zjedzenia trujących grzybów.

W tym roku na Opolszczyźnie nie odnotowano jeszcze żadnego zatrucia grzybami, podobnie jak rok temu. W 2005 r. zatruła się jedna osoba, rok wcześniej trzy (wszystkie przeżyły).