Rząd kupuje sobie limuzyny

Auta Biura Ochrony Rządu przez wiele lat były wymieniane tylko przy okazji kolejnych papieskich pielgrzymek. Mimo że ostatnią pielgrzymkę mieliśmy niewiele ponad rok temu, BOR znowu kupuje samochody. I może ich brakować, bo ten rząd jest chroniony jak żaden inny w historii Polski.

Jeszcze w lipcu zostanie rozstrzygnięty przetarg na zakup 10 samochodów, w tym dwóch naprawdę luksusowych limuzyn. W sumie na ten rok BOR ma do wydania na nowe auta 15 mln zł. Kupi ich ok. 30. - O takich pieniądzach i zakupach to mogłem tylko pomarzyć - mówi długoletni szef BOR gen. Mirosław Gawor. - Przez 10 lat kierowania BOR-em ani razu nie miałem w budżecie pieniędzy wprost przeznaczonych na zakup samochodów. Zawsze przed pielgrzymką papieską było wyszarpywanie pieniędzy z Ministerstwa Finansów. Udawało się wtedy zdobyć 2-3 mln zł. Wystarczało to maksimum na 10 samochodów - wspomina generał.

Te informacje potwierdza b. szef MSWiA (BOR podlega temu ministrowi) Krzysztof Janik Za jego czasów auta dla BOR kupowano także tylko z okazji wizyt najważniejszych gości. - Za mojej kadencji wzmocniliśmy się z okazji pielgrzymki Jana Pawła II i wizyty George'a Busha - wspomina. Potwierdza też, że sumy jakie udawało się zdobyć na zakupy samochodów sięgały jednorazowo 2 do 3 mln zł.

Jak BOR chroni polski rząd?

Bracia Kaczyńscy, prezydent i premier, jeżdżą w największej obstawie. Kolumna liczy cztery samochody. Z przodu jedzie pilot, potem limuzyna VIP-a, a za nią dwa samochody z ochroną BOR. Generał Gawor nie przypomina sobie, żeby za jego czasów najważniejsze osoby w państwie miewały taką obstawę. Krzysztof Janik mówi, że w czasie, gdy kierował MSWiA, raz zdarzyło się, że prezydent i premier jeździli w cztery samochody. Było to w 2002 r. po konkretnym sygnale o wzroście zagrożenia - mówi Janik. Taką ochronę utrzymywaliśmy przez trzy, cztery miesiące. Potem ochrona prezydenta i premiera wróciła do normy. Tak jak wcześniej jeździli w kolumnie trzech samochodów: pilot, limuzyna, obstawa.

Również mniej ważne osoby w państwie mają niespotykaną wcześniej ochronę. Wszyscy wicepremierzy jeżdżą w kolumnie dwóch samochodów. I to nawet wtedy, gdy oddalają się od urzędu o dwa kilometry. - To się nigdy wcześniej nie zdarzało - mówią zgodnie Janik i Gawor. Wicepremierzy zawsze jeździli jednym samochodem z kierowcą z BOR. Nawet jeśli wyjeżdżali daleko poza Warszawę.

Czym będzie jeździć władza?

Nie wiadomo jeszcze, jakiej marki samochody kupi BOR. Sprawa ta rozstrzygnie się w czasie przetargu. Koperty z ofertami mają być otwarte 24 lipca. Ale z warunków przetargu wiadomo, że nie będzie to byle co. Dwa z kupowanych samochodów mają mieć silniki o mocy minimum 273 koni mechanicznych. Minimalne wymiary samochodów to: długość 5,1 metra, szerokość 1,85 m i wysokość 1,55 m.

W specyfikacji przetargu opisany jest też wyposażenie. Wszystkie siedzenia mają być kryte skórą, podgrzewane, wentylowane i sterowane elektrycznie. Do tego podłokietniki z przodu i z tyłu. Ten tylni ma mieć lodówkę na napoje. Dalej wymieniono m.in.: kierownica skórzana wielofunkcyjna, czterostrefowa automatyczna klimatyzacja, system multimedialny z tyłu pojazdu, podpórki dla nóg dla pasażerów jadących z tyłu, radioodtwarzacz ze zmieniarką na minimum sześć płyt i minimum osiem głośników, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka z automatycznym ściemnianiem... Lista jest długa. Potem następuje wyliczanka wyposażenia ważnego dla bezpieczeństwa, ale to oczywiste, bo BOR jest od tego, żeby rząd był bezpieczny, również w podróży.

Prócz dwóch limuzyn BOR kupuje też w tym przetargu pięć samochodów osobowych 5-miejscowych i 3 samochody osobowe powyżej 5 miejsc - jak to określono w specyfikacji przetargu. Wszystkie bogato wyposażone, choć już bez skórzanej tapicerki.