Pod koniec czerwca pierwszą informację o przerażających praktykach w ŚHP w Ostródzie opisała "Gazeta Wyborcza". Wiesława Serej, komendant wojewódzki OHP, nakazał w Ostródzie kontrolę. Poznaliśmy jej szczegóły.
Do Środowiskowych Hufców Pracy trafia trudna młodzież. Uczą się w szkole zawodowej, a mieszkają z bursie. Za ich edukację płaci OHP. Hufiec daje też pieniądze na zakup żywności - dziennie 8 zł. Za te pieniądze uczeń dostaje w stołówce śniadanie, obiad i kolację. W ostródzkiej bursie mieszka 50 wychowanków Hufca. ŚHP od lutego kieruje Dariusz Struk, lokalny działacz PiS. Jest dobrym znajomym Grzegorza Kierozalskiego (PiS), komendanta głównego OHP. Ale to nie Struk wymyślił kary, ale jego poprzedniczka Hanna Szumiela. Nowy dyrektor kar jednak nie anulował. Przyznał nam nawet, że stosował je sporadycznie.
Jak wyglądało karanie? O złym zachowaniu młodzieży wychowawców OŚP informowali pracownicy bursy. Ci drudzy pisali wniosek do rady pedagogicznej o zabranie pieniędzy. Najczęściej było to 15 lub 45 zł w miesiącu. Rada nie miała nigdy oporów, by to zrobić. Jeśli ukarani uczniowie nie mieli pieniędzy, musieli głodować albo brać jedzenie na kredyt. Musieli jednak za nie zapłacić przed końcem roku szkolnego. Inaczej nie dostawali świadectwa. Pedagodzy, którzy rozmawiali z uczniami, ustalili też, że ci zaczęli kraść, by móc zapłacić za jedzenie, lub rezygnowali z nauki.
Taki proceder trwał w Ostródzie przynajmniej od 2005 roku. Przez ten czas, jak wynika z dokumentów, do których dotarliśmy, jedzenia za palenie papierosów, głośne zachowanie czy niechodzenie na praktyki było pozbawianych kilkudziesięciu uczniów.
Co ciekawe, rada brała z OHP całą sumę pieniędzy, jaka przysługiwała ukaranym uczniom. Co działo się z różnicą? Nie wiadomo, bo dokumentacja znikła. Komendant wojewódzka, która zleciła kontrolę, została zawieszona przez komendanta głównego OHP. Zabronił jej też złożyć doniesienie do prokuratury. Nie posłuchała, mimo że dostała też anonim: "Już nie żyjesz, suko".