Od wczoraj nowy przepis zobowiązuje lekarzy do wypisywania na receptach numeru PESEL pacjenta. Strajkujący lekarze zagrozili, że nie będą go wpisywać.
- Problem mogą mieć pojedyncze osoby, bo większość lekarzy wypisuje recepty zgodnie z przepisami - uspokajał przed południem Wojciech Giermaziak, wiceprzewodniczący Naczelnej Rady Aptekarskiej, który, żeby zbadać sytuację, obdzwonił znajomych farmaceutów. - Ja będę wydawał leki bez PESEL-u. A kolegom mogę podpowiedzieć: jesteśmy wolnym zawodem i mamy prawo podejmować decyzje w trudnych sytuacjach.
Sprawdziliśmy, co czekało pacjenta, który trafił na lekarza bojkotującego nowy przepis.
W Warszawie żadna z dziesięciu odwiedzonych przez nas aptek nie chciała zrealizować recepty bez PESEL-u na popularny antybiotyk Augmentin. - Mam obowiązek sprawdzić, czy numer wypisany jest tym samym charakterem pisma i tym samym długopisem - przestrzegała przed samodzielnymi dopiskami warszawska aptekarka.
W Białymstoku jedna z farmaceutek, która odmówiła przyjęcia recepty bez PESEL-u, zaproponowała jednocześnie sprzedaż leku bez refundacji. Trzy razy drożej. Dopisaliśmy PESEL i poszliśmy do innej apteki. - I dobrze zrobiliście - pochwaliła farmaceutka. - Od rana miałam kilkanaście takich przypadków i za każdym razem sama uzupełniałam brakujące numery.
Aptekarce w centrum Olsztyna daliśmy receptę z własnoręcznie dopisanym numerem - innym długopisem. Farmaceutka się zorientowała, ale lek wydała i zrobiła parafkę, że to ona sama dopisała PESEL.
Po południu problem się rozwiązał, bo ministerstwo zdrowia ogłosiło, że brakujący PESEL może dopisać aptekarz. - Taka jest nasza wykładnia rozporządzenia o receptach
- powiedział "Gazecie" wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. O PESEL-u Piecha będzie dziś rozmawiał z przedstawicielami Naczelnej Rady Aptekarskiej.
- Skoro nie musimy, nie będziemy wypisywać tego numeru - zapowiada Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.