Dunga nie może być zadowolony ani z wyniku ani z gry w swoim pierwszym meczu o punkty w roli selekcjonera canarinhos. Najpierw Nery Castillo zdobył gola, który każdego z Brazylijczyków mógłby wpędzić w kompleksy, a los obrońców trofeum przypieczętował strzałem z rzutu wolnego Ramon Morales. Brazylijczycy przegrali z Meksykiem po raz drugi z rzędu - dwa lata temu nie dali im rady podczas Pucharu Konfederacji.
Oba zespoły miały sporo do udowodnienia. Podopieczni Hugo Sancheza w niedziele przegrali 1:2 z USA w finale Złotego Pucharu CONCACAF, a media donosiły o kłótniach w drużynie. Broniący tytułu Brazylijczycy, w których składzie zabrakło kilku gwiazd, przede wszystkim Kaki i Ronaldinho, chciały z kolei zatrzeć złe wrażenie po zeszłorocznym mundialu w Niemczech, z którym pożegnali się już w ćwierćfinale po porażce 0:1 z Francją. Po mundialu selekcjonerem canarinhos został Dunga, jednak jak do tej pory grał jedynie mecze towarzyskie. W dziewięciu spotkaniach pod jego wodzą Brazylia przegrała tylko raz - w czerwcu z Portugalią 0:2.
Na boisku dominował jednak Meksyk. W 21. minucie Castillo, który wybrał grę w barwach Meksyku mimo propozycji z federacji Grecji i Urugwaju, ośmieszył brazylijską defensywę i zdobył pierwszego gola. Młody napastnik Olympiakosu Pireus, dostał podanie od Juana Carlosa Cacho, przerzucił piłkę nad Juanem i z powietrza uderzył obok bezradnego Doniego.
Osiem minut później dramat canarinhos dopełnił się. Morales strzelił nie do obrony z trzydziestu metrów z rzutu wolnego.
W drugiej połowie Brazylijczycy rzucili się do ataku, jednak wspaniale bronił Guillermo Ochoa. Meksykanom dopisywało też szczęście - raz uratowała ich poprzeczka, raz Fausto Pinto wybił piłkę z linii bramkowej. Szczęścia zabrakło natomiast pod bramką rywali. W końcowych sekundach meczu Castillo miał szansę na drugiego gola. Po kontrataku znalazł się sam na sam z Donim, minął go, jednak nie trafił do pustej bramki.
- W pierwszej połowie zabrakło nam koncentracji i straciliśmy dwa gole - podsumował selekcjoner Brazylijczyków Dunga. - W drugiej połowie byliśmy lepsi, ale nie potrafiliśmy wbić piłki do siatki.
W drugim środowym meczu Chile po dramatycznym spotkaniu pokonało Ekwador 3:2.Ekwador po golach Luisa Antonio Valencii i Cristiana Beniteza dwukrotnie obejmował prowadzenie, jednak za każdym razem do siatki w odpowiedzi trafiał Humberto Suazo. Claudio Bravo zmarnował dwie znakomite sytuacje na trzeciego gola i okrutnie się to zemściło. W 87. minucie wprowadzony niespełna kwadrans wcześniej Carlos Vollanueva pokonał Cristiana Morę strzałem z rzutu wolnego.
- To jeden z tych meczów, w których to nie przeciwnik wygrywa, ale ty przegrywasz na własne życzenie - podsumował Luis Fernando Suarez, trener Ekwadoru.
Bramki: Nery Castillo (21.), Ramon Morales (29.)
Brazylia: Doni - Maicon (79., Daniel Alves), Alex Rodrigo, Juan, Gilberto - Mineiro, Gilberto Silva, Elano (46., Afonso), Diego (46., Anderson 46) - Robinho, Vagner Love
Meksyk: Guillermo Ochoa - Israel Castro (75., Jose Antonio Castro), Johnny Magallon, Rafael Marquez, Fausto Pinto - Gerardo Torrado, Jaime Correa, Fernando Arce, Ramon Morales (79., Jaime Lozano) - Nery Castillo, Juan Carlos Cacho (70., Omar Bravo)
Sędziował: Sergio Pezotta (Argentyna); Widzów: 41 000
Bramki: Luis Antonio Valencia (16.), Cristian Benitez (23.) - Humberto Suazo (21., 80.), Carlos Villanueva (87.)
Ekwador: Cristian Mora - Ulises de la Cruz, Ivan Hurtado, Giovanny Espinoza, Oscar Bagui - Segundo Castillo, Edwin Tenorio, Edison Mendez, Luis Antonio Valencia - Carlos Tenorio (76., Felipe Caicedo), Cristian Benitez
Chile: Claudio Bravo - Alvaro Ormeno, Jorge Vargas, Pablo Contreras - Rodrigo Melendez (73., Carlos Villanueva), Arturo Sanhueza, Matias Fernandez (46., Juan Lorca), Jorge Valdivia, Mark Gonzalez - Humberto Suazo, Reinaldo Navia (46., Miguel Riffo)
Sędziował: Oscar Ruiz (Kolumbia); Widzów: 41 000