Rusza lawina wywłaszczeń, a GDDKiA boi się pozwów

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) obawia się lawiny pozwów sądowych od właścicieli nieruchomości, którzy poczują się skrzywdzeni decyzją wywłaszczeniową w związku z budową dróg i autostrad - dowiedziała się "Gazeta". Co na to Ministerstwo Transportu?

- Rozważamy pójście do sądu, bo to, co się tutaj dzieje, jest horrorem - żali się nam Elżbieta Zagrodnik, której przeszło 70-letnim rodzicom GDDKiA buduje drogę tuż pod oknami domu. Staruszkowie nie mieli żadnego wpływu na tę decyzję drogowców.

- Było dokładnie tak, jak opisała to w środę "Gazeta" - mówi czytelniczka. Przypomnijmy, że w myśl ustawy "o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg krajowych" właściciele w zasadzie mają niewiele do powiedzenia, jeśli przez ich nieruchomości ma przebiegać droga lub autostrada. O inwestycji, a w efekcie wywłaszczeniu są powiadamiani wówczas, gdy tzw. decyzję lokalizacyjną wyda wojewoda lub starosta. Nikt nie pyta właścicieli o wycenę ich nieruchomości. Kwoty ustalonej przez rzeczoznawcę nie mogą negocjować.

Te sztywne reguły mają przyspieszyć budowę dróg i autostrad. Ale urzędnicy GDDKiA w to powątpiewają. Problemem są mało precyzyjne przepisy, które według drogowców muszą być jak najszybciej poprawione, zanim ruszy akcja masowych wywłaszczeń. W przeciwnym razie - ostrzegają w raporcie, do którego udało nam się dotrzeć - sądy zasypią pozwy od właścicieli, którzy poczują się pokrzywdzeni. W całym kraju z wywłaszczeniami muszą się liczyć setki tysięcy właścicieli nieruchomości! Tylko w województwie mazowieckim może ich być ok. 30 tys., w tym ok. 1,5 tys. - zabudowanych.

Źródłem sporów sądowych mogą być np. przepisy, które umożliwiają zarządcom dróg przejęcie części nieruchomości. Muszą ją wykupić całą tylko wtedy, gdy zażąda tego dotychczasowy właściciel, gdyż to, co mu zostało, nie nadaje się do "prawidłowego wykorzystania na dotychczasowe cele" (art. 13 ust. 3). Ustawa tej kwestii nie precyzuje, więc zarządcy dróg najpewniej będą minimalizowali koszty.

Rodzice naszej czytelniczki z bólem serca, ale pogodzili się z wywłaszczeniem. Chcieli jednak, aby państwo przejęło całą działkę z domem, aby za odszkodowanie mogli sobie kupić bądź wybudować dom w innym miejscu. Jednak GDDKiA przejęła jedynie pas ziemi oddzielający dom od obecnej drogi krajowej, która po dobudowaniu drugiego pasa ma być drogą ekspresową. - Autobusy i ciężarówki będą przejeżdżały w odległości nie 20 jak obecnie, lecz w najlepszym przypadku sześciu metrów od okien. A już teraz trzęsą się w nich szyby, a w szafkach szkło i naczynia - opowiada czytelniczka.

GDDKiA nie zgodziła się także na budowę ekranu dźwiękoszczelnego.

Podobna sytuacja może być bardziej bolesna dla rolników. Pozbawienie ich części gospodarstwa może bowiem oznaczać np. konieczność zmiany profilu produkcji na mniej opłacalny. Drogowcy postulują więc wpisanie do ustawy m.in. kryteriów, według których ocenialiby, czy działka nadaje się do wykorzystania na dotychczasowe cele. Jednym z takich kryteriów mogłaby być uciążliwość oddziaływania drogi.

Czy Ministerstwo Transportu przygotuje stosowną nowelizację ustawy? Rzecznik prasowy tego resortu Teresa Jakutowicz twierdzi, że na razie nie ma takiej potrzeby. Ale zapewnia, że jeśli będzie się powtarzała opisywana przez nas sytuacja, "resort rozważy potrzebę oraz możliwość podjęcia odpowiednich działań legislacyjnych".

W ministerstwie poinformowano nas, że wszelkie spory związane z nabywaniem tzw. resztówek mają charakter spraw cywilnych, co oznacza, że odszkodowań można dochodzić w sądach powszechnych.