Lepper wsparł związki rolnicze 3 milionami

Z budżetu resortu rolnictwa wyciekają pieniądze na działalność związków rolniczych - głównie kółek rolniczych. W zeszłym roku ministerstwo dofinansowało związki prawie 3 mln zł

Nigdy jeszcze związki zawodowe nie miały w resorcie takiej pozycji jak za czasów Andrzeja Leppera. Na konferencje prasowe minister rolnictwa zaprasza wszystkich szefów związków - Samoobrony, kółek rolniczych, Solidarności RI, izb rolniczych, związków branżowych. Sam Lepper, twórca Samoobrony, na czas swojego ministrowania zawiesił własne przewodnictwo w związku, zastępuje go Bożena Garbacz. Konferencje ciągną się długo, bo każdy z szefów, musi się wypowiedzieć. Pierwsze skrzypce gra wśród nich Władysław Serafin, szef kółek rolniczych, człowiek, który deklaruje, że do jego związku należy prawie milion rolników, choć udowodnić tego nie może. - Nie ma w Polsce tradycji ściągania składek członkowskich - mówi. Serafin jest codziennym gościem w resorcie, ma wstęp niemal nieograniczony do ministra.

Tylko w zeszłym roku rolnicze związki zawodowe dostały z budżetu resortu 2,8 mln zł na swoją działalność. Gros tej sumy poszło na działalność kółek - na opłacenie składki członkowskiej w Brukseli w organizacji skupiającej związki zawodowe i prowadzenie biura w Brukseli. Ile dokładnie, nie wiadomo. Jak mówi Serafin, "to jest nie do wyliczenia". Dlaczego resort płaci za zawiązki? - Bo zwróciliśmy się o pomoc finansową i minister to zrozumiał. W zeszłym roku poszło na ten cel 2,8 mln zł, w tym budżet przewiduje 2,7 mln - tłumaczy Serafin.

Zgodnie z ustawą sejmową z września 2006 r. resort rolnictwa może ze swojego budżetu dofinansować działalność związków w międzynarodowej organizacji w Brukseli - opłatę składki członkowskiej i koszty prowadzenia biura w Brukseli. Do 2006 r. koszty ponosiły same związki.

Z rachunków, które zdobyła "Gazeta", wynika, że w grudniu 2006 r. Serafin dał (i domaga się zwrotu do Leppera) trzem swoim pracownikom po ponad 10 tys. zł pensji zasadniczej i po 61 tys. zł premii. Jak napisano w wyjaśnieniu na fakturze, pracownicy ci są niezbędni do funkcjonowania biura kółek w Brukseli. Jeszcze w sierpniu 2006 r., kiedy za ich prace płaciły same kółka, pracownicy ci zarabiali od 2,4 do 3,5 tys. zł miesięcznie, ale od września ich pensje znacznie wzrosły.

Jednak dotarliśmy też do innych zastanawiających rachunków, jakie za swoją zeszłoroczną działalność Serafin wystawił resortowi rolnictwa. Na przykład domagał się od księgowej ministerstwa 30 tys. zł na pokrycie rachunków kancelarii prawnej, która w 2006 r. opiniowała dokumenty dla kółek. Za kupno dziesięciu komputerów resort miał zwrócić organizacji 39 tys. zł. Ciekawostką jest to, że komputery Serafin kupił od Fundacji Rozwoju Wsi i Rolnictwa, która figuruje pod tym samym adresem co kółka i do nich należy. Od fundacji kółka kupiły też chłodziarko-zamrażarkę, piekarnik, płytę ceramiczną, zestaw kina domowego i odkurzacz - za wszystko wystawiły rachunek na 9 tys. zł. Kupiły też krzesła, stolik okolicznościowy i regał za 8 tys. zł, a także inny regał za 22 tys. zł.

Do tego dochodzą rachunki za różnego rodzaju delegacje. Na przykład za dwudniowy wyjazd służbowy do Pragi pracownik kółek miał dostać zwrot kosztów w wysokości 1,5 tys. zł , do Kopenhagi na dwa dni - 3,6 tys. zł. Na większości faktur nie ma zresztą dowodów, że wyjazdy w ogóle się odbyły - zwykle jest tam wyliczony koszt jazdy samochodem (np. do Kopenhagi), ryczałt hotelowy i diety na wyżywienie.

Przed paroma tygodniami na wspólnej konferencji prasowej Lepper i szefowie związków ogłosili, że w następnym roku zorganizują w Warszawie kongres związków rolniczych z całej Unii. Część kosztów pokryje resort.

- To Sejm zdecydował o dofinansowaniu związków i organizacji rolniczych w Brukseli, a nie ja. Ale ja to popieram. Uważam, że źle się stało, że wcześniej rządy nie wspomagały rolników - mówi nam Andrzej Lepper.

A jaką mamy korzyść z tego dofinansowania?

- Lobbują w Brukseli za sprawami rolników. Wylobbowali nam dopłaty do truskawek - mówi minister.

- A to dopiero - dziwi się Marek Sawicki z PSL - Przecież to na wniosek Czesława Siekierskiego, europosła PSL Parlament Europejski przyjął dopłaty do truskawek i malin. A w tym czasie chłopcy ze związków zajęci byli kłótniami, jak podzielić między siebie pieniądze od ministra.

- Nic nie robią, przespali spór o zmianę definicji wódki, co będzie naszych producentów sporo kosztowało - dodaje były minister rolnictwa z SLD Wojciech Olejniczak - Lepper dając im pieniądze, zapewnił sobie spokój w kraju. Nawet jak na wiosnę ceny świń dramatycznie spadły, to związki nie blokowały dróg ani budynków.