Zobacz jak obniżka składki została okupiona ulgą na dzieci.
Zobacz, ile zyskasz na obniżce składki.
Rzadko głos organizacji pracodawców tak różni się od opinii ekonomistów jak w przypadku przegłosowanej w piątek obniżki składki rentowej (ma spaść o 7 pkt proc. w ciągu tego i następnego roku, z czego 5 pkt proc. "zyskają" pracownicy, a dwa - pracodawcy). Przedsiębiorcy są raczej zadowoleni, bo po pierwsze koszty pracy maleją, a po drugie firmy liczą, że pracownicy częściowo przestaną naciskać na podnoszenie płac. Oczywiście woleliby większą obniżkę kosztów po "swojej" stronie, ale jednak - parafrazując bohatera "Misia" - minusy nie przesłaniają im plusów.
Ekonomiści przyjęli decyzję Sejmu z mieszanymi uczuciami. Dominuje jednak krytyka. - Rząd wsypuje na rynek dodatkowe pieniądze i nakręci tym inflację, a to grozi podwyżkami stóp procentowych - mówił "Gazecie" Ryszard Petru z banku BPH.
Ale przecież obniżka kosztów pracy była konieczna, bo klin podatkowy należy w Polsce do najwyższych w UE.
Czy było jakieś wyjście? Wielka szkoda, że rząd zlekceważył głosy wielu znanych ekonomistów, którzy proponowali, aby składkę obniżyć nie wszystkim pracownikom, ale tym, którzy zarabiają najmniej, oraz tym, którzy wpadają w "pułapkę bierności" - osobom żyjącym z rozmaitych zasiłków, które po prostu nie mają motywacji do podjęcia pracy. Proponowali to najbardziej znani polscy ekonomiści - m.in. Stanisław Gomułka, Mirosław Gronicki, Paweł Wojciechowski. Skorzystaliby na tym ci wszyscy, którzy przegrali w procesie transformacji. Reforma w tej wersji kosztowałaby budżet znacznie mniej, a mogła być silnym impulsem prozatrudnieniowym. Ludzie, którzy dziś są trwale bezrobotni bądź pracują w szarej strefie mieliby silną motywację do legalnej pracy, a pracodawcy - do ich zatrudniania.
Politycy PiS, LPR i Samoobrony bardzo lubią odwoływać się do ofiar transformacji, ale jednocześnie nie mają żadnej koncepcji, jak takie osoby "odzyskać" dla gospodarki rynkowej. Bo dla nich obniżka kosztów pracy w wersji przyjętej przez Sejm nie ma żadnego znaczenia.
Przedstawiciele rządu nigdy nie wyjaśnili, dlaczego tak lekko odrzucili koncepcje obniżenia klina podatkowego dla najmniej zarabiających. Być może dlatego, że Gomułka i Gronicki to - tak nielubiani przez władze - "liberałowie". Niestety, ich pomysłów nie podchwyciła też Platforma Obywatelska, która poparła rządową wersję obniżki.
Wygląda na to, że los wykluczonych polskiej transformacji bardziej leży na sercu tym strasznym liberalnym ekonomistom niż politykom.