PO domaga się, by decyzja w sprawie kontroli prywatyzacji zakładów w Mielcu zapadła jeszcze przed wymianą prezesa NIK. Kadencja Mirosława Sekuły upływa w lipcu. Sejm chce wybrać nowego prezesa jeszcze przed wakacjami.
Wczoraj na posiedzeniu komisji skarbu posłowie powtórzyli wątpliwości w sprawie sprzedaży PZL Mielec. Zdaniem polityków podczas prywatyzacji mogło dojść do nieprawidłowości. Nadzorujący spółkę wiceminister skarbu Ireneusz Dąbrowski mówił, że ministerstwo nie ma zastrzeżeń do umowy. W marcu Agencja Rozwoju Przemysłu podpisała umowę sprzedaży zakładów z Sikorsky Aircraft Corporation. Cena zakupu wyniosła 66 mln zł. Według PO NIK powinna sprawdzić, ile Amerykanie rzeczywiście zapłacili za spółkę, bo w mediach pojawiała się kwota 250 mln zł. Wiceprezes ARP Adam Stolarz wyjaśnił posłom, że 250 mln to wartość całego kontraktu. Oprócz ceny udziałów kwota ta obejmuje też zobowiązania inwestycyjne, pakiet socjalny dla załogi i spłatę zadłużenia wobec ARP. Stolarz podkreślił, że prywatyzacja zakładów w Mielcu była konieczna. Bez niej PZL Mielec nie miałyby szans utrzymać się na rynku.
Posłowie dopytywali, czy przy wycenie zakładów wzięto pod uwagę portfel zamówień, którym dysponowała firma. Stolarz zapewnił, że nie było żadnych kontraktów na produkcję samolotów do realizacji w 2007 r. i w kolejnych latach.
Komisja skarbu zdecydowała, że wystąpi do ministra skarbu i ARP o udostępnienie umowy z Sikorsky Aircraft Corporation. Przedstawiciele Agencji zapewnili, że prześlą ją posłom, jeśli zgodzi się na to inwestor. - W sprawie prywatyzacji zakładów w Mielcu ciągle pozostaje wiele znaków zapytania - powiedział nam po posiedzeniu komisji skarbu jej przewodniczący poseł Aleksander Grad (PO). - Po zapoznaniu się z umową wrócimy do sprawy.
W przyszłym tygodniu NIK zdecyduje, czy skontrolować prywatyzację PZL Mielec. - Decyzja zapadnie w najbliższy poniedziałek, gdy prezes Mirosław Sekuła wróci z zagranicy - poinformowała rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska.