Łukasz kończy w tym roku studia na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Ale nie ma co liczyć, że tuż po obronie pracy magisterskiej dostanie książeczkę wojskową z wymarzoną pieczątką i zapisem: przeniesiony do rezerwy, a później pójdzie do pracy. Na ten moment będzie musiał poczekać. Dlaczego? Bo zgodnie z najnowszym projektem rozporządzenia Ministerstwa Obrony Narodowej studenci, którzy zaczęli naukę pięć lat temu, mogą zostać powołani teraz do wojska. Niepewność studenta - "armia mnie wezwie czy nie wezwie" - potrwa nawet rok. Wcześniejsze roczniki, były przenoszone do rezerwy "z automatu".
- Jestem załamany, bo będę miał kłopoty ze znalezieniem stałej pracy czy wzięciem kredytu na mieszkanie. Co z tego, że kończę socjologię z dobrymi wynikami, skoro z nieuregulowanym stosunkiem do służby wojskowej nikt mnie nie przyjmie. A ja nie chcę dalej żyć na garnuszku rodziców - żali się Łukasz.
Na internetowych forach studentów już się zakotłowało. Żacy wymieniają się opowieściami, jak wygląda takie kilkutygodniowe życie w koszarach, co ze sobą zabrać, czego się obawiać. Zareagował też Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej, który wysłał w tej sprawie pismo do ministra obrony narodowej.
- Jestem zaskoczony takim pomysłem. I nie rozumiem, dlaczego jedni studenci są traktowani lepiej, a drudzy gorzej. Takie rozporządzenie to zachęta, by młodzi po studiach emigrowali za granicę, zamiast podejmować pracę w Polsce, w której się wykształcili - mówi Leszek Cieśla, przewodniczący studenckiego parlamentu.
Ale protesty studentów są już raczej na nic. Sztab Generalny Wojska Polskiego informuje na swojej witrynie, że w tym roku powoła 3,6 tys. żaków do przeszkolenia krótszego (trwającego ponad miesiąc) i 900 absolwentów szkół wyższych do dłuższego (trwającego prawie 3 miesiące). Kogo dokładnie? Nie wiadomo.
Wiadomo, że tegoroczni absolwenci szkół wyższych są pierwszym rocznikiem, który - po nowelizacji przepisów w październiku 2002 roku - mógł załatwić kwestię służby wojskowej podczas studiów.
- Żakom rozpoczynającym naukę w roku akademickim 2002/2003 armia dała taką możliwość. Mogli wziąć udział w zajęciach przysposobienia obronnego, zdać egzamin i złożyć wniosek sześciotygodniowe przeszkolenie wojskowe w okresie wakacyjnym. Jeśli spełniliby ten warunek już na studiach, od razu zostaliby po zakończeniu nauki przeniesieni do rezerwy - mówi pułkownik Wojciech Ozga, rzecznik prasowy Sztabu Generalnego WP. Wielu studentów tłumaczy jednak, że nie miało o tym pojęcia. Myśleli, że nadal działa w ich przypadku wojskowa amnestia.
- Jak się zakuwa, to nie ma czasu na szukanie przepisów - dodają. - A poza tym wakacje są po to by odpoczywac, a nie biegać po poligonie.
Pułkownik Ozga kwituje : - To dorośli, wykształceni ludzie. Wiedzą, że mają konstytucyjny obowiązek obrony ojczyzny. Poza tym w ich przypadku służba wojskowa trwa krócej, a jakoś nikt nie podnosi sprzeciwu, że studenci i tak są w lepszej sytuacji.