- Na szczęście policja nie wprowadziła całkowitej blokady - mówi prezes Machczyński. - Zamknęli tylko ruch czasowo od 15.30 do 17 i potem przed 19 do odlotu prezydenta Busha. Całkowita blokada to byłby skandal. Już szykowałem się, by kierować do policji pasażerów z pretensjami i żądaniami odszkodowań.
Na gdańskim lotnisku panowały jednak szczególne względy bezpieczeństwa. Każdy kto chciał wejść na teren terminalu pasażerskiego musiał być najpierw szczegółowo skontrolowany. Przez to przed budynkiem przez cały czas trwania wizyty Busha, stała długa kolejka pasażerów. Niektórzy byli tym zbulwersowani. - Stoję tu z małymi dziećmi, a straż graniczna nie chce minie wpuścić nawet do toalety - denerwowała się jedna z pasażerek. Większość podróżnych podchodziła jednak do utrudnień ze zrozumieniem.
- Mieliśmy też szczęście, że w czasie wizyty opóżnił się przylot kilku samolotów - dodaje Machczyński.