Polsat pokrzywdzony przez Macierewicza

Prokuratura wszczęła śledztwo z doniesienia Solorza, Nurowskiego i TV Polsat

Właściciel Polsatu Zygmunt Solorz i współzałożyciel stacji Piotr Nurowski zostali wczoraj przesłuchani w warszawskiej prokuraturze okręgowej. Wezwano ich w związku ze śledztwem wszczętym po zawiadomieniu o przestępstwie przekroczenia uprawnień, jakie złożyli po ujawnieniu 16 lutego raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Osobne doniesienie złożyła też telewizja Polsat.

W raporcie znalazło się stwierdzenie, że Nurowski był współpracownikiem WSI i na polecenie WSI "kształtował program Polsatu". Miało to polegać na tym, że w 1995 r. pomagał w sprawie zdjęcia z anteny programu o "fali" w wojsku. Nurowski przyniósł wczoraj do prokuratury pismo ze Sztabu Generalnego WP, w którym rzecznik wojska protestuje przeciwko trzykrotnej emisji filmu o "fali".

O Solorzu w raporcie napisano, że współpracował z SB. Właściciel Polsatu podkreśla, że jego relacje z SB w ogóle nie powinny być przedmiotem raportu o WSI. Dodaje też, że z akt IPN na jego temat wynika, że w latach 80. był zmuszony podpisać deklarację współpracy z bezpieką, ale tej współpracy nie realizował.

Nurowski, który w PRL był dyplomatą, przyznał, że współpracował z wywiadem wojskowym przed 1989 r. Zaprzecza jednak, że po roku 1990 kontynuował współpracę.

Ze źródeł w prokuraturze dowiedzieliśmy się, że Nurowski i Solorz w toczącym się śledztwie są traktowani jako pokrzywdzeni. Śledztwo nie jest prowadzone przeciwko konkretnej osobie, lecz "w sprawie".

Po publikacji raportu zawiadomienie o przestępstwie złożyła też telewizja TVN. W raporcie napisano, że powstała ona z inspiracji peerelowskich służb specjalnych.