W niedzielę 27 maja policjanci dostali zgłoszenie, że na miejskim kąpielisku w Bartoszycach do wody wpadł chłopiec i już nie wypłynął na powierzchnię. Już po kilku minutach na miejscu był patrol policji. - Żaden z gapiów nie potrafił wskazać miejsca, w którym chłopiec wpadł do wody. Funkcjonariusze nie wskoczyli więc do jeziorka - mówi Henryk Sołodki. - Chwilę później przyjechali strażacy, którzy weszli do wody i 8-latka znaleźli całkiem przypadkiem. Ratownicy podjęli akcję reanimacyjną i chłopiec odzyskał puls. Ale zaraz potem w szpitalu zmarł.
Henry Sołodki dodaje, że interweniujący wtedy policjanci nie umieją pływać. - Ale nie miało to żadnego znaczenia, bo gapie nie potrafili nawet wskazać miejsca, w którym chłopak wpadł do wody - tłumaczy. - Policjanci zapewniają, że gdyby widzieli tonącego 8-latka, to wskoczyli by do wody ryzykując swoje życie.