Wprawdzie MU kupiło nazywanego "nowym Ronaldinho" Brazylijczyka z FC Porto za 17 mln funtów, ale śledztwo ma dotyczyć udziałów, które w karcie zawodnika posiada tajemnicza grupa Global Soccer Investment. Kiedy trzy lata temu Anderson przechodził z Gremio do Porto, udziały GSI wynosiły 75 procent. Śledczy Premier League zamierzają wybrać się na konsultacje i do Porto i do Porto Allegre w Brazylii.
Premier League nie zgadza się bowiem na to by prywatne spółki posiadały część praw do zawodników. Kiedy podobną sytuację wyśledziły przy transferach Teveza i Javiera Mascherano do West Ham, ukarały londyński klub grzywną 5,5 mln funtów. A mogło się skończyć nawet odjęciem punktów.
Premier League chciałoby się dowiedzieć kto stoi za GSI. Władze FC Porto odmówiły odpowiedzi na to pytanie. - Wiemy, ale nie mamy zgody na ujawnienie tej informacji - oświadczył prezydent mistrza Portugalii, Fernando Gomes. Wiadomo, że w transfer Andersona zaangażowani byli czołowi agenci piłkarscy, Pini Zahavi (prowadzi sprawy m.in. Rio Ferdinanda) i Jorge Mendes (Cristiano Ronaldo i Nani, inny nowy nabytek MU).