Aresztowany na wizji

- Nie wymagałem od swoich asystentów więcej niż od samego siebie. A kardiochirurgia jest pracą zespołową - mówi o sobie dr G. w wywiadzie dla ?Gazety?.

Personel nie lubi szefa, który większość życia spędza w pracy. Medyczne studia w Krakowie skończył z wyróżnieniem. Jako jeden z najzdolniejszych studentów zaczął specjalizację u profesora Antoniego Dziatkowiaka. Pod koniec lat 80. zrobił specjalizację z kardiochirurgii.

Po dziesięciu latach z Krakowa przeniósł się do Warszawy. W ciągu sześciu lat pracy na stanowisku ordynatora kardiochirurgii w szpitalu MSWiA na Wołoskiej wykonał ponad 4 tys. operacji serca, w tym sto kilkadziesiąt przeszczepów. 11 lutego, w niedzielę wieczorem, wykonał przeszczep serca. W poniedziałek rano do jego gabinetu wkroczyli funkcjonariusze CBA i w kajdankach wyprowadzili ze szpitala. Dwa dni później widziała to w telewizji cała Polska. - Dla tej jednej sprawy warto było powołać CBA - mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, informując, że do sprawy dr. G. przeznaczono pięciu prokuratorów specjalizujących się w przestępczości zorganizowanej.

Prokuratura postawiła mu 50 zarzutów, w tym najcięższy: zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Z 45 zarzutów korupcyjnych 33 dotyczą łapówek na blisko 50 tys. zł - od wina za 40 zł do kwoty 13 tys. zł wypłaconej w czterech ratach.

- Miałem sygnały świadczące o trudnym charakterze dr. G. i konfliktach wewnątrz jego oddziału. Staraliśmy się je rozwiązywać - mówił ówczesny dyrektor szpitala tuż po aresztowaniu dr. G.- Ale nigdy nikt nie przyszedł i nie powiedział, że ma podejrzenia co do korupcji czy istotnych błędów medycznych - stwierdził.

- Przed kilku laty ostrzegałem dyrektora szpitala, żeby tego pana nie brał do tego szpitala, mówiąc, że mam istotne zastrzeżenia do jego postępowania etycznego, nie do działalności kardiochirurga - powiedział po aresztowaniu lekarza minister zdrowia, kardiochirurg Zbigniew Religa

18 maja sąd wypuścił dr. G za kaucją w wysokości 350 tys. zł. Sąd uznał, że zarzut zabójstwa jest nieprawdopodobny, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że dr G. mógł dopuścić się korupcji.

Mengele, anioł śmierci

Dr Josef Mengele przez więźniów obozu zagłady w Auschwitz nazywany był "Aniołem Śmierci". Na tysiącach więźniów przeprowadzał przerażające pseudomedyczne eksperymenty, które kończyły się śmiercią w męczarniach.

Mengele urodził się w 1911 r. w zamożne bawarskiej rodzinie. Od wczesnej młodości był gorącym zwolennikiem teorii rasistowskich - głęboko wierzył w wyższość "rasy aryjskiej" nad pozostałymi. Wstąpił do skrajnie prawicowej organizacji paramilitarnej Stahlhelm (Stalowy Hełm) tak wcześnie, jak tylko mógł - zaraz po skończeniu szkoły średniej. Studiował filozofię i medycynę. W 1935 r. obronił we Frankfurcie doktorat o różnicach w kształcie dolnej szczęki u różnych ras. Po studiach pracował w Instytucie Dziedziczności, Biologii i Czystości Rasowej Trzeciej Rzeszy, który zajmował się naukowym uzasadnianiem hitlerowskich teorii rasowych. W 1938 r. wstąpił do SS.

W czasie wojny został ranny na froncie wschodnim, gdzie wyróżnił się odwagą. Kiedy uznano go za niezdolnego do służby, poprosił o przeniesienie do Auschwitz.

Wziął udział w "selekcji" 400 tys. więźniów z nowych transportów. Decydował, którzy trafią od razu do komór gazowych, a którzy przed śmiercią będą pracować w Auschwitz. Więźniowie zapamiętali, że był zimny i cyniczny, a okrucieństwo sprawiało mu przyjemność. Czasami zabijał już w czasie selekcji. Przy okazji wybierał ofiary swoich "badań". Najbardziej interesowały go karły i bliźnięta. Mengele chciał odkryć, dlaczego na świat przychodzą bliźnięta - i móc sprawić, żeby niemieckie kobiety rodziły jak najwięcej bliźniąt.

"Anioł Śmierci" znęcał się nad swoimi ofiarami. Wykonywał amputacje bez znieczulenia, próbował zmieniać kolor oczu, wstrzykując oślepiające chemikalia, zakażał tyfusem i innymi chorobami. Kastrował mężczyzn bez znieczulenia. Na jego rozkaz palono dzieci żywcem. Wysterylizował grupę zakonnic, używając promieni Roentgena - tak silnych, że kobiety niemal zmarły z powodu poparzeń. "Badał" odporność swoich ofiar na prąd, głód i zimno.

Tych, którzy przeżyli eksperymenty, dobijał zastrzykami trucizny w serce. Na wszystkich dokonywał drobiazgowych pomiarów anatomicznych. Rezultaty "badań" i sekcji zwłok pedantycznie dokumentował.

Przez jego ręce przeszło co najmniej 3 tys. par bliźniąt. Udokumentowano 7 tys. śmiertelnych ofiar jego "eksperymentów". Nikt nie wie dokładnie, ile ich było.

Mengele uciekł z Auschwitz przed wkroczeniem Rosjan. Po wojnie wyemigrował do Ameryki Południowej, gdzie ukrywał się przed policją - m.in. z Niemiec i Izraela. Chociaż za jego wytropienie wyznaczono wysoką nagrodę, nie został złapany i nie stanął przed sądem.

Zmarł w 1979 r. O ile wiadomo, nigdy nie wyraził żalu ani skruchy.