W zeszłym tygodniu irlandzki przewoźnik rozpoczął kampanię reklamową w prasie wykorzystującą wizerunek premiera Jarosława Kaczyńskiego i posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej. Nad ich zdjęciem umieszczono pytanie: "Planują podróż poślubną?". W komiksowym dymku premier pyta: "Polecimy rządowym samolotem?". Odpowiedź Szczypińskiej: "Nie ma takiej potrzeby. Ryanair gwarantuje najniższe ceny". Posłanka się oburzyła i zapowiedziała pozew. Kancelaria premiera postanowiła nie podejmować żadnych działań w tej sprawie.
"Ryanair pragnie przeprosić posłankę Jolantę Szczypińską i premiera Jarosława Kaczyńskiego, jeśli obraził ich swoją ostatnią kampanią" - niespodziewanie oświadczył we wtorek przewoźnik w ogłoszeniach prasowych. To pierwsze przeprosiny zamieszczone przez irlandzkie linie lotnicze po wykorzystaniu przez nie w reklamie wizerunku osób publicznych (wcześniej bohaterami reklam firmy byli m.in. brytyjski premier Tony Blair oraz książę Karol).
Ryanair przyznaje, że użycie zwrotu ""podróż poślubna" było niewłaściwe". - Nigdy nie zdarzyło się nam przepraszać osób publicznych, ale teraz czynimy to, ponieważ nasza reklama sprzed tygodnia została źle zrozumiana przez część osób - mówi Tomasz Kułakowski odpowiedzialny za marketing w Ryanairze. - Chcemy teraz przeprosić panią poseł i pana premiera oraz inne osoby, które mogły odczytać, że sugerowaliśmy jakiś romans.
Kułakowski twierdzi, że dowodem szczerości jest gotowość przekazania przez Ryanair 25 tys. zł na konto organizacji charytatywnej wskazanej przez posłankę i premiera.
Jolanta Szczypińska nie chciała się wypowiadać na temat reklamy przewoźnika. - Nie chcę im robić dodatkowej reklamy - wyjaśniła. Posłanka powiedziała też, że opublikowane przeprosiny jej nie satysfakcjonują i czeka na tekst, w którym nie będzie komentarza firmy. Powściągliwość zachowuje również kancelaria premiera. - Premier od początku nie planował żadnych działań w związku z akcją Ryanaira. Przeprosiny niczego do tej sprawy nie wnoszą. Nie zmieniają też opinii premiera na temat firmy Ryanair - powiedział nam Jan Dziedziczak, rzecznik rządu.
Specjaliści oceniają ruch Ryanaira jako kolejny etap kampanii reklamowej. - Ryanair nigdy nie przeprosiłby, gdyby nie miał w tym celu. Wystarczy spojrzeć na konstrukcję i formę tych przeprosin. Pierwsza część przeprosin wygląda na satyrę - uważa Marta Nowicka z polskiego biura agencji Fleishman-Hillard.