Inscenizowane egzekucje nie w Lublinie

Zdjęcia, na których żołnierze celują do swoich kolegów, nie wykonano w jednostce wojskowej na Majdanku. Tak wynika z ustaleń żandarmerii. Szef MON Aleksander Szczygło uważa, że komuś bardzo zależy na wyprowadzeniu wojska z Lublina.

Szokujące zdjęcia opublikował wtorkowy "Kurier Lubelski", a po nim środowy "Dziennik". Informator "KL", który dostarczył gazecie zdjęcia, utrzymywał, że zostały one zrobione w jednostce wojskowej na Majdanku.

Tymczasem zupełnie co innego wynika z ustaleń prowadzącej w tej sprawie śledztwo żandarmerii wojskowej. Śledczy już ustalili, że dwa z przekazanych "KL" zdjęć zostały wykonane w 2002 r., a jedenaście pozostałych w kwietniu tego roku. - Na zdjęciach wykonanych przez okno sali żołnierskiej widoczne są numery rejestracyjne pojazdów z 9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie w województwie warmińsko-mazurskim oraz z 3. Bazy Materiałowej w Łodzi ze składu Kłaj - informuje płk Edward Jaroszuk, rzecznik prasowy komendy głównej żandarmerii wojskowej. - Ustawienie na placu widocznych na zdjęciu pojazdów wyklucza, by zdjęcie wykonano w Lublinie - dodaje rzecznik lubelskiej 3. Brygady Zmechanizowanej kpt. Adam Grzebalski. - Żandarmeria nie może wiedzieć, kiedy wykonano zdjęcia, bo ich nie ma. Zdjęcia są w redakcji - mówi zastępca redaktora naczelnego "KL" Dariusz Kotlarz.

O tym, że zdjęć nie wykonano na terenie jednostki wojskowej na Majdanku Grzebalski mówił już we wtorek. Zwrócił uwagę, że ani na Majdanku ani w jednostce przy ul. Kruczkowskiego nie ma takiej, jak na zdjęciach podłogi: parkietu w charakterystyczne wzory. Jego relację potwierdził wczoraj oficjalnie Jaroszuk.

Także typ broni, z której widoczni na zdjęciach żołnierze mierzą do swoich kolegów świadczy o tym, że zdjęć nie wykonano w Lublinie. Według kpt. Grzebalskiego jednostka na Majdanku od dwóch lat nie korzysta z pistoletów maszynowych PM 63. - Broń od tego czasu jest zdeponowana w magazynach. Obecnie korzystamy z nowszych typów broni - podkreśla rzecznik lubelskiej brygady.

Żandarmeria sprawdza, czy żołnierze z Majdanka nie sfotografowali się podczas ćwiczeń na terenie innych jednostek. Rzecznik 3. Brygady Zmechanizowanej zaprzeczył, jakoby w kwietniu tego roku żołnierze z Lublina przebywali na terenie jednostek wojskowych w Braniewie, Łodzi, bądź Kłaju.

- Choć wszystko wskazuje na to, że zdjęć nie wykonano na terenie jednostki na Majdanku, nie zmienia to faktu, że w wojsku doszło do przestępstwa. Chodzi o niedopełnienie obowiązków przez osoby funkcyjne w zakresie nadzoru nad żołnierzami zasadniczej służy wojskowej, którym powierzono broń służbową. W środę wszczęliśmy śledztwo w tym kierunku - mówi płk Jaroszuk.

W jednostce na Majdanku była, ale fala

Kolejne jej przypadki opisujemy od października zeszłego roku. Wtedy żołnierz służby zasadniczej Kamil Ł., pseudonim "Steryd", pobił kucharza z młodszego rocznika, który nie chciał mu przygotować specjalnego śniadania. Sąd skazał "Steryda" na początku tego roku na karę więzienia w zawieszeniu. Przed sądem stanie także porucznik Lesław U., który zdaniem śledczych o pobiciu nie poinformował żandarmerii i przełożonych.

W grudniu prokuratura przedstawiła kpt. Konradowi Ż. zarzut poniżania i znieważania żołnierzy służby zasadniczej. Ten sam oficer ma w sądzie inny proces o znęcanie się nad żołnierzami: nakazał on szeregowcom zamiatać plac w szczelnych kombinezonach używanych podczas akcji przy skażeniu chemicznym.

Wreszcie w połowie maja z powodu fali na życie targnął się jeden z szeregowców. Zdołano go uratować. W liście pożegnalnym opowiedział o poniżaniu przez przełożonych, którzy za pieniądze wypisywali przepustki i przypalali zapalniczką zarost. Dotąd zarzuty w tej sprawie przedstawiono trzem zawodowym żołnierzom.

Kolejne opisywane przez nas nieprawidłowości na Majdanku wywoływały dyskusję, na temat zasadności lokalizacji wojska w Lublinie.