Ziobro przebywał w Szwajcarii i Lichtensteinie od wtorku. Podczas wizyty spotkał się z wicepremierem i ministrem sprawiedliwości. Rozmawiał m.in. o kontach polskich polityków. Chodzi najprawdopodobniej o konta polityków związanych z lewicą. - Są politycy z SLD którzy mają konta za granicą, co wcale nie oznacza, że są to zwykłe konta, tylko takie, na których są "dziwne przepływy finansowe" - mówił dziś rano szef MSWiA Janusz Kaczmarek komentując doniesienia "Naszego Dziennika", jakoby Szwajcaria miała ujawnić konta działaczy Sojuszu.
Konrad Piasecki, dziennikarz RMF FM pytał Kaczmarka, czy widział listę polityków, którzy mają konta w Szwajcarii: - Mogę powiedzieć, że miałem taką okazję i mogę powiedzieć, że są politycy z SLD, którzy mają swoje konta za granicą i co wcale nie znaczy, że to są zwykłe konta prawne, tylko są to konta, na których są dziwne przepływy finansowe. Ale tylko tyle mogę powiedzieć - powiedział Kaczmarek.
Kaczmarek nie chciał powiedzieć, czy chodzi o wymienionych przez czwartkowy "Nasz Dziennik" Jacka Piechotę i Marka Ungiera. - Nie zaprzeczę, nie potwierdzę, nie będę mówił o żadnych nazwiskach - uciął rozmowę. Szef MSW nie chciał też powiedzieć, jakiego szczebla działaczy SLD sprawa dotyczy. - Nie będziemy zawężać tych kręgów. Są takie osoby, mają konta, mają duże pieniądze na tych kontach i są to prawdopodobnie pieniądze pochodzące ze źródeł przestępczych. Mogę tylko jeszcze dodać, że te osoby twierdzą, że kont tych nie mają.
- Nie wierzymy ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Januszowi Kaczmarkowi, że ujawni jakiekolwiek dane w sprawie kont polityków lewicy w Szwajcarii - powiedział szef SLD Wojciech Olejniczak. - Pewnie ich nie posiada - ocenił Olejniczak.
- Konsekwencja tej władzy jest mniej więcej taka - przez dwa lata słyszymy zapowiedzi, że są konta, że na pewno są już jakieś konta, i że za chwilę się dowiemy, kto te konta ma i ile na tych kontach jest - mówił szef Sojuszu.
- Minęło wiele tygodni i wiele miesięcy, niech panowie pokazują - kontynuował szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński. Pytał jednocześnie, dlaczego do dzisiaj nie ujawniono dokumentów afery starachowickiej. Jak stwierdził, wszystko się robi, aby "straszyć".