Chicago: Koniec procesu Edwarda Mazura

Bez wyroku zakończył się w Chicago proces ekstradycyjny Edwarda Mazura, oskarżonego o zlecenie zabójstwa byłego komendanta głównego Policji, Marka Papały. Amerykański sędzia federalny Arlander Keys nie powiedział, kiedy wyda orzeczenie.

Na poprzednich rozprawach Edward Mazur występował w pomarańczowym więziennym kombinezonie. Wczoraj miał na sobie granatowy garnitur, białą koszulę i bordowy krawat. Na jego twarzy nie było widać wycieńczenia 7 miesięcznym aresztem. Rozprawie przysłuchiwali się dwaj synowie biznesmana oraz jego obecna i była żona. Ta ostatnia miała na sobie chustę z napisem "Jezus cię zbawi", w rekach trzymała różaniec.

Jedynym świadkiem obrony był pułkownik Ryszard Bieszyński -" były szef Zarządu Śledczego UOP, który przekonywał, że Edward Mazur jest niewinny. Sędzia Arlander Keys znacznie ograniczył jednak jego zeznania. W mowie końcowej adwokat Chris Garig określił oskarżenia wobec Mazura mianem śmiesznych i niedorzecznych.

Z kolei prokurator Mitch Mars oświadczył, że zabójstwo generała Marka Papały było w Polsce narodowa tragedią i nasz kraj ma prawo postawić przed sądem głównego podejrzanego. Przed wydaniem orzeczenia sędzia musi przeanalizować całość materiału dowodowego i odpowiedzieć na pytanie czy Mazur jest "prawdopodobnym" zleceniodawcą zabójstwa generała Marka Papały. Jeśli uzna, że tak, jego orzeczenie trafi do sekretarz stanu Condoleezy Rice, do której należy ostateczny głos w tej sprawie. W wypadku przegranej obrońca polonijnego biznesmana złoży prawdopodobnie apelację, która może opóźnić moment ekstradycji o kilka miesięcy.

Nowy dowód w sprawie?

"Obecna suma na moje wyjście to około 500 tysięcy dolarów" - napisał podejrzany o współudział w zabójstwie generała Papały Ryszard Bogucki w liście do Mazura. Do listu udało się dotrzeć dziennikarzom "Rzeczpospolitej".

"Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł się z panem spotkać - pisał Bogucki w grypsie. - Wymaga to jednak zaplecza finansowego. (...) Zwracam się do pana, gdyż uważam, że ma pan możliwość, aby spróbować pomóc". List - jak pisze "Rzeczpospolita" - pochodzi z 2001 roku.

Według informacji gazety Bogucki wysłał aż 28 takich grypsów. 14 z nich wpadło w ręce prowadzącej śledztwo prokuratury. "Rzeczpospolitej" udało się dotrzeć do jednego z listów, który nigdy nie trafił do prowadzących śledztwo.

Dziennikarze sprawdzili, że list jest niemal identyczny z tymi, które znajdują się w materiałach śledztwa. Do tej pory prokuratura nie ma dowodów na to, że Bogucki znał Mazura.