Skalski mówi tygodnikowi, że gdyby Kapuściński nie zgodził się na współpracę, nie byłoby "Cesarza", "Wojny futbolowej", "Szachinszacha", bo młody reporter PAP nie wyjechałby za granicę
"Z akt wynika, że pisząc analizy i raporty dla wywiadu, nikomu nie zaszkodził, świństwa nie popełnił. Poza faktem współpracy ze specsłużbami PRL w tych dokumentach nie ma nic, co by go obciążało" - pisze Newsweek".
Skalski opowiada też o tym, jak sam zgodził się na współpracę. - Nawet mi do głowy nie przyszło, że mógłbym się nie zgodzić. Zresztą nie tylko mnie - w tamtych czasach jeszcze nie wiedzieliśmy, że władzy można odmówić - mówi dziennikarz.
Jak pisze "Newsweeka", SB zainteresowała się Kapuscińskim w 1963 r. Bezpieka zwróciła uwagę na młodego i wybitnie zdolnego reportera PAP. Miała wówczas wytypować go do współpracy. Brak jest dokumentów mówiących, w jakich okolicznościach została ona nawiązana. Jak twierdzi tygodnik, pierwsze spotkanie z oficerem operacyjnym I Departamentu MSW miało miejsce w 1965 r, Dziennikarz miał streścić mu swój plan wyjazdu do Afryki. W trakcie następnego spotkania ten sam oficer przekazał Kapuścińskiemu mu listę zagadnień, które miałyby szczególnie interesować MSW - pisze "Newsweek". Miał zbierać informacje o amerykańskiej aktywności w tych rejonach Afryki. W 1965 założono mu teczkę kontaktu operacyjnego i nadano pseudonim "Poeta". Jednak jak zastrzega tygodnik, nie ma w niej jakichkolwiek dokumentów, które świadczyłyby o jego działalności w Afryce.
Kolejny kontakt Kapuścińskiego z SB miał mieć miejsce w 1967 przed wyjazdem do Meksyku i Chile. Miał przejść przeszkolenie z metod konspiracji i działalności polskiej siatki szpiegowskiej w tych krajach. Kontaktujący się z nim oficer MSW ocenił, że Kapuściński cieszy się bardzo dobrą opinią i zaufaniem: "jest nam bliski klasowo i mocno zaangażowany ideowo. Stosunek do pracy dla nas bardzo dobry" - miał napisać.
Raporty z Meksyku Kapuściński miał pisać pod nowym pseudonimem Vera Cruz. Z pobytu w Wenezueli - jak twierdzi "Newsweek" - sporządził dwa raporty. Jeden dotyczył ośrodka analitycznego będącego przykrywką CIA, drugi był charakterystyką redaktora naczelnego wenezuelskiej wersji "Reader Digest". Miał też zostać przeszkolony operacyjnie i spotkać się z oficerem, który w lokalu konspiracyjnym przekazał mu zadania tropienia działalności CIA, FBI i rozpracowywania członków wywiadów wrogich PRL. Jak twierdzi "Newsweek", trzy podpisane "Vera Cruz" oświadczenia zachowane w IPN pochodzą z 1970 r. i są pokwitowaniem odbioru 350 pesos- równowartość ówczesnych 100 dolarów amerykańskich.
Współpraca Kapuścińskiego ze służbami miała zakończyć się po jego powrocie w 1972 r., jednak w aktach istnieją jeszcze dwa dokumenty świadczące o późniejszych związkach z SB. Miał sporządzić charakterystykę odwiedzającej Polskę Angielki, która pod przykrywką działalności ultralewackiej miała być agentką służb specjalnych działającą w Angoli. Zamykając teczkę Kapuścińskiego anonimowy oficer sporządził podsumowanie jego współpracy. Według niego pisarz miał wykazywać wiele chęci, ale nie przekazał SB żadnych istotnych dokumentów. Oceniono go natomiast jako zdolnego dziennikarza-publicystę - podkreśla "Newsweek".