O zajęcie się sprawą zwrócił się do prokuratury szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak.
Wszczęte śledztwo ma wyjaśnić czy wycena mieleckiej fabryki nie została zaniżona o 16 milionów złotych. Jak wyjaśnia Janusz Wiśniewski - zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu chodzi o prawdopodobne korzyści jakie z powodu podpisania kontraktów przez PZL Mielec zakład ten osiągnął, a które nie zostały uwzględnione we wcześniej sporządzonej umowie z Amerykanami.
Prokurator Wiśniewski mówi, że analiza dokumentów otrzymanych z Agencji Rozwoju Przemysłu , która sprzedawała fabrykę , oraz z ministerstw skarbu i przemysłu nie potwierdza jednoznacznie tezy o przestępstwie, ale i nie rozwiewa wszelkich wątpliwości.
PZL Mielec zostały sprzedane Sikorskemu na podstawie umowy z grudnia ubiegłego roku za 250 milionów złotych. Kwota ta obejmowała przejęcie 100 procent akcji fabryki, spłatę jej długów, oraz przyszłe inwestycje