- Mecz z Charltonem (ostatni mecz sezonu Liverpoolu - red) był dla mnie i Robbiego Fowlera ostatnią okazją do pożegnania się z fanami z Anfield Road. Po sezonie oboje odchodzimy z Liverpoolu. Robbie miał to szczęście, że dostał szansę gry od pierwszej minuty. Trener wyznaczył go nawet (honorowo) na kapitana. Ja obserwowałem całe spotkanie z trybuny wraz z kilkoma innymi zawodnikami - pisze Dudek na swej stronie internetowej www.jerzydudek.eu.
- Był to szczególny dzień. Kibice wspaniale potraktowali Robbiego w trakcie meczu - każde jego zagranie nagradzali gromkimi brawami. Śpiewali też piosenki na jego cześć. W przerwie przyszła kolej na mnie...Dostałem szansę podziękować kibicom za wsparcie i doping przez te wszystkie lata - poproszono mnie na płytę boiska. Ukłoniłem się publiczności, oddając jej cześć. Pomachałem na pożegnanie i...usłyszałem gromkie brawa. To było fantastyczne i wywołało we mnie wiele pozytywnych emocji.
Po zakończeniu meczu, już ze wszystkimi kolegami z zespołu i naszymi małymi pociechami, zrobiliśmy rundę honorową dookoła boiska. Kibice z Anfield Road zasługują na godne pożegnanie. Chciałem przygotować dla nich małą niespodziankę. Niestety, przez całe spotkanie padał deszcz i było bardzo pochmurnie. Dlatego mój pomysł z "latającą wiadomością" nie został wprowadzony w życie. Szkoda...
W meczu z Charltonem brakowało nam determinacji i koncentracji. Myśli o zbliżającym się finale pochłonęły chłopców, a to omal nie doprowadziło do trzeciej porażki z rzędu w lidze. Goście dwa razy wychodzili na prowadzenie (1:0 i 2:1). Na 1:1 strzelił Xabi Alonso. A dopiero w końcówce doprowadziliśmy do wyrównania 2:2 (z karnego - Harry Kewell).
Dzięki temu remisowi utrzymaliśmy trzecie miejsce w lidze. Teraz mamy dziesięć dni wolnego od rozgrywania spotkań. Już jutro wyjeżdżamy na zgrupowanie przed konfrontacją z AC Milanem. Będziemy ciężko pracować nad formą, specjalnie z myślą o finale Ligi Mistrzów.